Drodzy czytelnicy ,
Dzięki waszym kometnatrzom , postanowiłam zrobić jak na jakiś czas krótka historyjkę z waszych pomysłów ( to nie będą dlasze części historii ) jak macie jakieś pomysły piszecie w komentarzach☺☺☺
piątek, 18 września 2015
Rozdział 4
Z dedykacją dla Maji , która zmotywowała mnie do dalszego pisania , dziękuję ♡♡♡♡
Przepraszam za długą przerwę. ...... Już myślałam że nikt nie będzie go czytał .
Proszę bardzo oto kolejny rozdział ☺☺
- To było wtedy ,kiedy szukałam ciebie w Rosji. - szlochałam
- Rose , proszę cię przejdź do rzeczy. Bardzo się denerwuje. - jego głos zaczynał się drżeć.
- Czy na pewno chce to wiedzieć ... Przez cztery lata to ukrywałam . Już tak dłużej nie mogę.
Atmosfera robiła się coraz bardziej napięta. A powoli czułam ścisk w gardle.
Widziałam niepokój w oczach mojego ukochanego .
- Roza ... - jego głos przepełniało zmartwienie.
- Podczas poszukiwań w Nowosybirsku niestety natknęłam się na twojego ... ojca - zaczęłam płakać. Był kompletnie pijany. Bardzo się ucieszyłam na jego widok , bo myślałam , że pomoże mi ciebie znaleźć . Lecz się pomyliłam. ... Kiedy do niego podeszłam czułam alkohol i dym papierosowy. Odeszliśmy aby spokojnie porozmawiać . Zaczęłam go wypytywać o ciebie ale on nie zwracał na mnie uwagi tyło na mój biust. W tym momencie złapał mnie za rękę i obrócił plecami do siebie .............. !!!!! Przyłożył mi rękę do ust i zaczął ze mnie zdziałać ubrania. Byłam tak wyczerpana po podróży , że nie miałam siły się wyrwać . - zaczęłam się trząść. Uścisk Dymitra stawał się delikatniejszy . Stało się najgorsze ... ZGWAŁCIŁ MNIE !!!! Niestety po tym wszystkim zostawił mnie na ziemi myśląc, że jestem nie przytomna.
Po pewnym czasie podniosła się z ziemi . Widziałem jak ten bydlak siedzi przy barze i nadal chlał. Wszystko mnie bolało. Ostatki sił podeszłam do niego i wymierzyłam mu solidnego splaskacza w twarz. Odchyli się ,a ja w tym samym momencie sięgnęłam pp nóż leżący na blacie i wbilam mu go w brzuch . Wykonałam parę ciosów . Juz nie żył . Upadł na ziemię a ja wybiegłam z klubu. Starałam się o tym zapomnieć .
- Czemu mi od razu nie powiedziałaś ?????
- Bałam się a poza tym to jeszcze nie koniec . Po miesiącu wykonałam test ciążowy i były dwie kreski. Nie czekałam ani chwili dłużej . Usunęłam ciążę . Nie mogłam zaakceptować tego dziecka . Za bardzo mnie to bolało. ...Nie umiałam sobie z tym poradzić . - w tej sekundzie Dymitr wstał i poszedł przed siebie .
Zaczęłam za krzyczeć do niego , ale nie reagował .
Podniosła się z ziemi i poszłam jak najszybciej do domu aby przemyśleć całą sytuację .
Dymitr :
Nie mogłem w to uwierzyć jak ona mogła usunąć ciążę . Nie mam żalu do niej o zabicie ojca bo mu się należało . Tak bardzo chciałbym ją przytulic i powiedzieć że jest moim całym światem . Niestety to co zrobiła do mnie jeszcze nie dociera . Nie rozumiem .... przecież wiedziała że chcialem mieć z nią dzieci ale to nie jest możliwe.
Może dlatego to zrobiła , bo w tym czasie byłem strzygą i nie miała w nikim oparcia.
Musze zniknąć na parę dni i to wszystko przemyśleć . Wiem jedno .... nasz związek jest zagrożony .
poniedziałek, 13 lipca 2015
Rozdział 3
Rose: ***
Znajdowaliśmy się na plaży, był piękny zachód słońca, mają twarz muskał ciepły, letni wietrzyk.
- Witaj! Widzę, że Lissa już Ci wszystko powiedziała. Tak mam Christiana ! Spotkajmy się w lesie za murami pałacu, jutro w południe. Jak nie przyjdziesz oddam wam Christiana w kawałkach. Pamiętaj masz przyjść sama inaczej Dymitr dowie się o twoim słodkim sekreciku. - oznajmił Robert.
Po tych słowach wpadałam do morza. Zobaczyłam jak Robert opuszcza mój sen, ale ja nie wiadomo jak zaczęłam się topić. Krzyczałam ile sił w płucach. Nagle poczułam jak ktoś mną potrząsa.
- Roza!!! Obudź się. - usłyszałam głos mojego ukochanego.
- Co się stało?! -zapytałam ze łzami w oczach.
- Strasznie krzyczałaś. Czy coś się stało? - zapytał cały zmartwiony.
- Tak w śnie odwiedził mnie Robert. - powiedziałam, jednocześnie przytulając się do Dymitra.
- I co Ci powiedział?
- Że muszę na to spotkanie przyjść sama.
- Nie musisz tego robić, wiesz o tym.
- Wiesz, że Cię bardzo kocham.- szepnęłam mu do ucha.
- Tak wiem, ale ja Ciebie bardziej. - zamknął mi usta pocałunkiem prawdziwej i wiecznej miłości.
Nastał dzień spotkania z Robertem. Bardzo się denerwowałam. Nie wiedziałam co się może wydarzyć.
- Dymitr!! - zawołałam, ale w tym samym momencie widziałam jak schodzi z góry.
- Coś się stało? - zapytał.
- Już wychodzę na to spotkanie.
- Kocham Cię i błagam uważaj na siebie. - powiedziała błagalnym tonem.
- Ja Ciebie też kocham.- powiedziałam chwytając srebrny sztylet.
Kiedy Dymitr zamknął za mną drzwi na korytarzu ujrzałam płaczącą Lissę, zmierzającą w moim kierunku.
- Co się stało, Liss?
- Znowu się poświęcasz dla mnie. To nie jest sprawiedliwe. Nie chce abyś tam szła. - wykrzyczała.
- Sama dobrze wiesz, że nie ma innego wyjścia. Muszę tam pójść - oznajmiłam ze stoickim spokojem.
- Nie wiem jak Ci się odwdzięcze!
- Ty byś dla mnie to samo zrobiła. - mówiąc to chowałam sztylet do buta.- Muszę już iść, trzymaj za mnie kciuki.
Dymitr : ***
Gdy tylko zamknęły się drzwi za Rose, od razu je uchyliłem aby zobaczyć dokąd pójdzie. Widziałem jak rozmawia z Lissą na korytarzu. Nie czekając ani minuty dłużej ubrałem swój prochowiec i poszedłem za moją Rozą ( nie to, że jej nie wierzyłem tylko dlatego, że za wszelką cenę chce być przy niej w razie jakiegoś zagrożenia). Kiedy Roza dotarła na miejsce, nie podchodziłem bliżej tylko ukryłem się pomiędzy krzakami. Po kilku minutach zjawił się też Robert z Christianem . Teraz mogłem już tylko obserwować całą sytuację.
Rose : ***
Robert stał przede mną, a obok niego Christian.
- Masz mnie więc wypuść Ozerę!!!! - krzyknęłam
- Nie tak szybko. Skąd mam mieć pewność, że nikogo tutaj oprócz nas nie ma.
- Masz moje słowo honoru, Robert.
- Ale i tak pozwolisz, że sam sprawdzę.
W tym momencie z krzaków wyskoczył Dymitr. Co on tu robił ?? Przecież miałam układ z Robertem.
- Co ty tu robisz do cholery jasnej, Dymitr!!!! - zaczęłam krzyczeć
- Nie mogłem pozwolić abyś poszła na to spotkanie sama. - powiedział - Za bardzo się o ciebie boję.
- No, Rose złamałaś zasady - oznajmił Robert triumfalnym głosem.
- Ona nie wiedziała, że za nią idę - wtrącił Dymitr
W jednej chwili rzuciłam się na Roberta, tylko po to aby Christian mógł uciec na teren pałacu.
Niestety Robert użył na mnie wpływu i wypuściłam go. Nagle stałam się świadoma tego co zrobiłam. - No, Rose może teraz powiesz Dymitrowi o swoim słodkim sekreciku.
W tej samej chwili zniknął i zostawił mi tylko karteczkę z napisem :
To jeszcze nie koniec
Uważaj na siebie
R.
Po przeczytaniu wiadomości upadłam na podłogę i schowałam twarz w dłoniach.
- O jakim sekreciku mówił Robert ? - Zapytał zaciekawiano Dymitr
- Zrobiłam coś, czego mi nigdy nie wybaczysz !!! - wykrzyczałam a potem się rozpłakałam
Znajdowaliśmy się na plaży, był piękny zachód słońca, mają twarz muskał ciepły, letni wietrzyk.
- Witaj! Widzę, że Lissa już Ci wszystko powiedziała. Tak mam Christiana ! Spotkajmy się w lesie za murami pałacu, jutro w południe. Jak nie przyjdziesz oddam wam Christiana w kawałkach. Pamiętaj masz przyjść sama inaczej Dymitr dowie się o twoim słodkim sekreciku. - oznajmił Robert.
Po tych słowach wpadałam do morza. Zobaczyłam jak Robert opuszcza mój sen, ale ja nie wiadomo jak zaczęłam się topić. Krzyczałam ile sił w płucach. Nagle poczułam jak ktoś mną potrząsa.
- Roza!!! Obudź się. - usłyszałam głos mojego ukochanego.
- Co się stało?! -zapytałam ze łzami w oczach.
- Strasznie krzyczałaś. Czy coś się stało? - zapytał cały zmartwiony.
- Tak w śnie odwiedził mnie Robert. - powiedziałam, jednocześnie przytulając się do Dymitra.
- I co Ci powiedział?
- Że muszę na to spotkanie przyjść sama.
- Nie musisz tego robić, wiesz o tym.
- Wiesz, że Cię bardzo kocham.- szepnęłam mu do ucha.
- Tak wiem, ale ja Ciebie bardziej. - zamknął mi usta pocałunkiem prawdziwej i wiecznej miłości.
Nastał dzień spotkania z Robertem. Bardzo się denerwowałam. Nie wiedziałam co się może wydarzyć.
- Dymitr!! - zawołałam, ale w tym samym momencie widziałam jak schodzi z góry.
- Coś się stało? - zapytał.
- Już wychodzę na to spotkanie.
- Kocham Cię i błagam uważaj na siebie. - powiedziała błagalnym tonem.
- Ja Ciebie też kocham.- powiedziałam chwytając srebrny sztylet.
Kiedy Dymitr zamknął za mną drzwi na korytarzu ujrzałam płaczącą Lissę, zmierzającą w moim kierunku.
- Co się stało, Liss?
- Znowu się poświęcasz dla mnie. To nie jest sprawiedliwe. Nie chce abyś tam szła. - wykrzyczała.
- Sama dobrze wiesz, że nie ma innego wyjścia. Muszę tam pójść - oznajmiłam ze stoickim spokojem.
- Nie wiem jak Ci się odwdzięcze!
- Ty byś dla mnie to samo zrobiła. - mówiąc to chowałam sztylet do buta.- Muszę już iść, trzymaj za mnie kciuki.
Dymitr : ***
Gdy tylko zamknęły się drzwi za Rose, od razu je uchyliłem aby zobaczyć dokąd pójdzie. Widziałem jak rozmawia z Lissą na korytarzu. Nie czekając ani minuty dłużej ubrałem swój prochowiec i poszedłem za moją Rozą ( nie to, że jej nie wierzyłem tylko dlatego, że za wszelką cenę chce być przy niej w razie jakiegoś zagrożenia). Kiedy Roza dotarła na miejsce, nie podchodziłem bliżej tylko ukryłem się pomiędzy krzakami. Po kilku minutach zjawił się też Robert z Christianem . Teraz mogłem już tylko obserwować całą sytuację.
Rose : ***
Robert stał przede mną, a obok niego Christian.
- Masz mnie więc wypuść Ozerę!!!! - krzyknęłam
- Nie tak szybko. Skąd mam mieć pewność, że nikogo tutaj oprócz nas nie ma.
- Masz moje słowo honoru, Robert.
- Ale i tak pozwolisz, że sam sprawdzę.
W tym momencie z krzaków wyskoczył Dymitr. Co on tu robił ?? Przecież miałam układ z Robertem.
- Co ty tu robisz do cholery jasnej, Dymitr!!!! - zaczęłam krzyczeć
- Nie mogłem pozwolić abyś poszła na to spotkanie sama. - powiedział - Za bardzo się o ciebie boję.
- No, Rose złamałaś zasady - oznajmił Robert triumfalnym głosem.
- Ona nie wiedziała, że za nią idę - wtrącił Dymitr
W jednej chwili rzuciłam się na Roberta, tylko po to aby Christian mógł uciec na teren pałacu.
Niestety Robert użył na mnie wpływu i wypuściłam go. Nagle stałam się świadoma tego co zrobiłam. - No, Rose może teraz powiesz Dymitrowi o swoim słodkim sekreciku.
W tej samej chwili zniknął i zostawił mi tylko karteczkę z napisem :
To jeszcze nie koniec
Uważaj na siebie
R.
Po przeczytaniu wiadomości upadłam na podłogę i schowałam twarz w dłoniach.
- O jakim sekreciku mówił Robert ? - Zapytał zaciekawiano Dymitr
- Zrobiłam coś, czego mi nigdy nie wybaczysz !!! - wykrzyczałam a potem się rozpłakałam
wtorek, 2 czerwca 2015
Rozdział 2
Rose: ***
Nigdy nie widziałam Lissy w takim stanie. Dymitr zaprosił ją do kuchni, gdzie mogliśmy na spokojnie porozmawiać.
-Co się stało??!!- zapytałam swoją przyjaciółkę, licząc na szczerą odpowiedź (teraz już nie miałam więź, więc nie wiedziałam czemu Lissa jest w takim stanie)
-Christian zniknął!!!!!!- wykrzyknęła i w tym samym momencie na jej twarzy pojawiło się więcej łez.
- Liss, uspokój się, nie widziałaś się z nim tylko 5 godzin. Na pewno jest na terenie królestwa.- starałam się ją pocieszyć.
-Ale to nie tak. Ktoś do mnie zadzwonił i powiedział, że ma Christiana. Ta osoba powiedziała, że jeżeli chce odzyskać Christiana, muszę mu przyprowadzić ciebie Rose !!! - znów zaczęła głośno płakać.
- Boże, kto to mógł być i czego chce ode mnie - teraz i mi zrobiło się słabo- Ja nic nikomu przecież nie zrobiłam, chyba, że .... - zamyślałam się
- Rose, Rose , chyba,że co ?????- teraz i Dymitr włączył się do rozmowy - Kogoś podejrzewasz???
- Tak, tą osobą może być przecież Robert. Zabijam jego brata - teraz zrozumiał, że on na prawdę chce się na mnie zemścić. W mojej głowie utworzyły się najróżniejsze myśli i pytania. Czy powinnam iść, żeby Lissa odzyskała swojego ukochanego? Czy mam znowu narażać swój związek z Dymitrem? Co Robert zamierza ze mną zrobić? Czy znów wytrzymam tę presję? Te i wiele innych pytań latały po mojej głowie, czekając na jakąkolwiek odpowiedź.
Dymitr: ***
Kiedy Rose i Lissa szukały najlepszego rozwiązania z tej sytuacji, ja postanowiłem powiadomić odpowiednie władze o tym zdarzeniu. Kiedy wszedłem do głównego pokoju strażników zobaczyłem na samym początku Hansa. Powitałem go i od razu przeszedłem do rzeczy opisując dokładnie całą sytuację.
-Masz rację, zajmę się tym od razu, dzięki Dymitr za sygnał. Za chwilę zwołam strażników i zaczniemy poszukiwania - oznajmił z pełną powagą
- Bardzo dziękuje za pomoc Hans. - wychodząc uścisnąłem jego dłoń.
Powinni jak najszybciej zacząć poszukiwania Christiana, czyli również mojego podopiecznego. Po jakiś 30 minutach wróciłem do pokoju i zobaczyłem moją kochaną Rozę, która siedzi na kanapie i ukrywa twarz w dłoniach. Natychmiast do niej podbiegłem i bez żadnych pytań, przytuliłem ją. Od razu poczułem jak wtula się we mnie głębiej. Zacząłem jej mówić, że to wszystko się ułoży i to nie jest na pewno jej wina. Podniosłem jej głowę i delikatnie pocałowałem. Odwzajemniła pocałunek, było widać, że teraz najbardziej potrzebuje miłości. Coraz namiętniej zaczęliśmy się całować, ale przerwaliśmy, ponieważ Lissa siedziała tuż obok i pewnie czuła się bardzo niezręcznie.
-Kocham cię, Roza i nie pozwolę, aby coś ci się stało - szepnąłem jej do ucha w nadziei, że to choć w jakimś stopniu pomoże jej się odstresować. - Nie możesz brać całej winy na siebie.
Rose: ***
Nie wiem jak on to robił, ale jego słowa zawsze działały kojąco. Wiem, że nie będzie z mojej decyzji zadowolony, ale postanowiłam, że pójdę na ten układ.
- Wymienię się za Christiana. - powiedziałam z pewną nutką niepewności w moim głosie.- Nie ma innej możliwości odzyskania go.
-Rose, ty chyba żartujesz nie pozwolę, abyś znowu z mojego powodu ryzykowała życie !!!- wykrzyknęła ze złością w głosie Lissa- Na pewno znajdziemy inne wyjście, zawsze jakieś jest i my je znajdziemy.
-Roza, nie rób tego, nie chce cię, abyś znowu narażała swoje życie.- błagał mnie Dymitr - Zleciłem już poszukiwania Christiana specjalistom. Nie możemy nic więcej zrobić.
-Nie prawda!!!!! Ja byłam od małego uczona, że "oni są najważniejsi" więc nie pozostaje mi nic innego jak pójść na spotkanie z Robertem. - i znowu zaczęłam płakać.
- Rose, czy ty jesteś tego pewna???- zapytała mnie ze spokojem w głosie Lissa
-Tak
- A więc nie pozostaje mi i Dymitrowi nic innego jak pomoc tobie w realizacji twojej decyzji.
- Pomogę ci Roza, jak tylko będę umiał, zrobię dla ciebie wszystko - przytulił mnie i pocałował mnie namiętnie.
-Dobra to ja będę uciekać do siebie - powiedziała Liss - Mam jeszcze parę spraw do załatwienia. Do zobaczenia jutro.
- Pa Pa . Kocham Cię, Liss - oznajmiłam kiedy już wychodziła
-Ja ciebie też , Rose
-Zostajesz u mnie, czy idziesz do swojego pokoju?
-Oczywiście, że zostaje u ciebie, Dymitr - powiedziałam z krzywym uśmiechem na ustach - A teraz pozwolisz, że pójdę się wykąpać. Jestem bardzo zmęczona. Bez dłuższego namysłu przed pójściem do łazienki pocałowałam bardzo namiętnie mojego ukochanego. Kiedy zamierzałam się od niego oderwać, on mnie podniósł i zaniósł do łazienki. Po jakiejś godzinie wyszłam z łazienki. Czułam, że ten prysznic wiele mi dał po względem relaksu. Od razu poszłam do łóżka, gdzie zobaczyłam mojego ukochanego.Spał. Położyłam się obok niego i od razu zasnęłam.
Ku mojemu zdziwieniu w śnie odwiedził mnie Robert....
Nigdy nie widziałam Lissy w takim stanie. Dymitr zaprosił ją do kuchni, gdzie mogliśmy na spokojnie porozmawiać.
-Co się stało??!!- zapytałam swoją przyjaciółkę, licząc na szczerą odpowiedź (teraz już nie miałam więź, więc nie wiedziałam czemu Lissa jest w takim stanie)
-Christian zniknął!!!!!!- wykrzyknęła i w tym samym momencie na jej twarzy pojawiło się więcej łez.
- Liss, uspokój się, nie widziałaś się z nim tylko 5 godzin. Na pewno jest na terenie królestwa.- starałam się ją pocieszyć.
-Ale to nie tak. Ktoś do mnie zadzwonił i powiedział, że ma Christiana. Ta osoba powiedziała, że jeżeli chce odzyskać Christiana, muszę mu przyprowadzić ciebie Rose !!! - znów zaczęła głośno płakać.
- Boże, kto to mógł być i czego chce ode mnie - teraz i mi zrobiło się słabo- Ja nic nikomu przecież nie zrobiłam, chyba, że .... - zamyślałam się
- Rose, Rose , chyba,że co ?????- teraz i Dymitr włączył się do rozmowy - Kogoś podejrzewasz???
- Tak, tą osobą może być przecież Robert. Zabijam jego brata - teraz zrozumiał, że on na prawdę chce się na mnie zemścić. W mojej głowie utworzyły się najróżniejsze myśli i pytania. Czy powinnam iść, żeby Lissa odzyskała swojego ukochanego? Czy mam znowu narażać swój związek z Dymitrem? Co Robert zamierza ze mną zrobić? Czy znów wytrzymam tę presję? Te i wiele innych pytań latały po mojej głowie, czekając na jakąkolwiek odpowiedź.
Dymitr: ***
Kiedy Rose i Lissa szukały najlepszego rozwiązania z tej sytuacji, ja postanowiłem powiadomić odpowiednie władze o tym zdarzeniu. Kiedy wszedłem do głównego pokoju strażników zobaczyłem na samym początku Hansa. Powitałem go i od razu przeszedłem do rzeczy opisując dokładnie całą sytuację.
-Masz rację, zajmę się tym od razu, dzięki Dymitr za sygnał. Za chwilę zwołam strażników i zaczniemy poszukiwania - oznajmił z pełną powagą
- Bardzo dziękuje za pomoc Hans. - wychodząc uścisnąłem jego dłoń.
Powinni jak najszybciej zacząć poszukiwania Christiana, czyli również mojego podopiecznego. Po jakiś 30 minutach wróciłem do pokoju i zobaczyłem moją kochaną Rozę, która siedzi na kanapie i ukrywa twarz w dłoniach. Natychmiast do niej podbiegłem i bez żadnych pytań, przytuliłem ją. Od razu poczułem jak wtula się we mnie głębiej. Zacząłem jej mówić, że to wszystko się ułoży i to nie jest na pewno jej wina. Podniosłem jej głowę i delikatnie pocałowałem. Odwzajemniła pocałunek, było widać, że teraz najbardziej potrzebuje miłości. Coraz namiętniej zaczęliśmy się całować, ale przerwaliśmy, ponieważ Lissa siedziała tuż obok i pewnie czuła się bardzo niezręcznie.
-Kocham cię, Roza i nie pozwolę, aby coś ci się stało - szepnąłem jej do ucha w nadziei, że to choć w jakimś stopniu pomoże jej się odstresować. - Nie możesz brać całej winy na siebie.
Rose: ***
Nie wiem jak on to robił, ale jego słowa zawsze działały kojąco. Wiem, że nie będzie z mojej decyzji zadowolony, ale postanowiłam, że pójdę na ten układ.
- Wymienię się za Christiana. - powiedziałam z pewną nutką niepewności w moim głosie.- Nie ma innej możliwości odzyskania go.
-Rose, ty chyba żartujesz nie pozwolę, abyś znowu z mojego powodu ryzykowała życie !!!- wykrzyknęła ze złością w głosie Lissa- Na pewno znajdziemy inne wyjście, zawsze jakieś jest i my je znajdziemy.
-Roza, nie rób tego, nie chce cię, abyś znowu narażała swoje życie.- błagał mnie Dymitr - Zleciłem już poszukiwania Christiana specjalistom. Nie możemy nic więcej zrobić.
-Nie prawda!!!!! Ja byłam od małego uczona, że "oni są najważniejsi" więc nie pozostaje mi nic innego jak pójść na spotkanie z Robertem. - i znowu zaczęłam płakać.
- Rose, czy ty jesteś tego pewna???- zapytała mnie ze spokojem w głosie Lissa
-Tak
- A więc nie pozostaje mi i Dymitrowi nic innego jak pomoc tobie w realizacji twojej decyzji.
- Pomogę ci Roza, jak tylko będę umiał, zrobię dla ciebie wszystko - przytulił mnie i pocałował mnie namiętnie.
-Dobra to ja będę uciekać do siebie - powiedziała Liss - Mam jeszcze parę spraw do załatwienia. Do zobaczenia jutro.
- Pa Pa . Kocham Cię, Liss - oznajmiłam kiedy już wychodziła
-Ja ciebie też , Rose
-Zostajesz u mnie, czy idziesz do swojego pokoju?
-Oczywiście, że zostaje u ciebie, Dymitr - powiedziałam z krzywym uśmiechem na ustach - A teraz pozwolisz, że pójdę się wykąpać. Jestem bardzo zmęczona. Bez dłuższego namysłu przed pójściem do łazienki pocałowałam bardzo namiętnie mojego ukochanego. Kiedy zamierzałam się od niego oderwać, on mnie podniósł i zaniósł do łazienki. Po jakiejś godzinie wyszłam z łazienki. Czułam, że ten prysznic wiele mi dał po względem relaksu. Od razu poszłam do łóżka, gdzie zobaczyłam mojego ukochanego.Spał. Położyłam się obok niego i od razu zasnęłam.
Ku mojemu zdziwieniu w śnie odwiedził mnie Robert....
Rozdział 1
Kiedy skończyła się ceremonia koronacji Lissy, udałam się z Dymitrem do jego pokoju.
Nareszcie mogłam się cieszyć z każdej chwili spędzonej razem, jednak miałam pewne obawy dotyczące spotkania mojego ukochanego z moją matką i ojczulkiem.
-Strasznie się denerwuję - powiedziałam z pewną nutą niepewności w moim głosie.
-Czym się tak denerwujesz ?? Jeżeli chodzi o moje spotkanie z twoimi rodzicami, to możesz być pewną, że wszystko pójdzie jak po maśle, zobaczysz.- odpowiedział mi szybko Dymitr, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-Nigdy nie wiadomo co strzeli do głowy mojemu tatusiowi. Wiesz, że nie chcę cię puszczać na to polowanie z nimi. Boję się, że może ci coś zrobić. Nie chcę cię kolejny raz stracić, nie wytrzymałabym tego - zaczęłam płakać.
-Dobrze wiesz, że twój ojciec po prostu się o ciebie martwi.To normalne- oznajmił mi bez żadnego zawahania. W tym momencie nasze usta się spotkały w bardzo namiętnym i pełnym uczuć pocałunku.
-Kocham cię, Roza- szepnął mi do ucha.
- Ja ciebie też - powiedziałam delikatnie, a przecież chciałam to wykrzyczeć, ale wiedziałam, że mógłby nas ktoś usłyszeć i pomyśleć, że zbliża się zagrożenie.
Po paru minutach namiętnych pocałunków Dymitr zaniósł mnie na swoje łóżko i powoli zaczął zdejmować moją bluzkę, zrobiłam dokładnie to samo tylko, że z jego koszulą. Po chwili leżeliśmy już na łóżku tyle, że bez żadnych ubrań i zaczynaliśmy naszą "grę".
Kiedy skończyliśmy ogarnęła mnie senność. Nawet nie zdążyłam się zorientować, kiedy zasnęłam.
Ten sen był najlepszy od kiedy pamiętam, a pokazywał mój ślub i przyszłości z Dymitrem.
Na ołtarzu, w czarnym garniturze stał mój ukochany. Wyglądał oszałamiająco, ale kiedy zobaczyłam jego wzrok na sobie, zorientowałam się w co ja jestem ubrana. Własnym oczom nie mogłam uwierzyć. Była dość prosta, nie miała ramiączek. Dół był dość szeroki, ale na biodrach był biały pasek, a na jego boku białe kwiaty storczyka. Leżała na mnie jak ulał. Przyznam nieskromnie, że wyglądałam w niej zabójczo (zdjęcie butów i sukienki na koniec rozdziału). Obok mnie stał mój ojczulek, który prowadził mnie do ołtarza. Nigdy nie byłam tak zdenerwowana, myślałam tylko o tym, żebym się nie potknęła. Kiedy doszłam do ołtarza i pastor zaczął prowadzić ceremonię, zamarłam. Niestety nie przywiązywałam uwagi do tego co mówi pastor, ponieważ byłam zbyt wciągnięta w podziwianie mojego ukochanego w garniturze.
-Roza, obudź się. Proszę cię wstawaj!!
- No po co ten cały pośpiesz, mam dziś wolne !! - wykrzyknęłam
-Jesteś mi potrzebna w kuchni. - odparł spokojnie słowa Dymitr.
- Dobra, za 5 minut będę na dole.
Wchodząc do łazienki wyciągnęłam pierwsze lepsze ubrania z mojej torby, której nie zdążyłam rozpakować po powrocie do akademii.
- Musiałeś mnie tak brutalnie budzić ?!- zapytałam go, po czym szybko dałam mu całusa w policzek.
-Tak, chciałem abyś zjadła razem ze mną śniadanie, które czeka od jakiejś godziny.
- To w takim razie, która jest godzina ???
- W pół do drugiej - odparł z uśmiechem
-Aaa , przepraszam jeszcze się nie przestawiłam na tryb dla moroji.
Tym razem nic nie powiedział tylko wstał i mnie przytulił. Tak tęskniłam za jego dotykiem, za ciepłymi słowami, gorącymi pocałunkami. Naszą rozmowę przerwało pukanie do drzwi . Dymitr odsunął się, aby otworzyć. Ku mojemu zdziwieniu stała w nich zapłakana Lissa.
Nareszcie mogłam się cieszyć z każdej chwili spędzonej razem, jednak miałam pewne obawy dotyczące spotkania mojego ukochanego z moją matką i ojczulkiem.
-Strasznie się denerwuję - powiedziałam z pewną nutą niepewności w moim głosie.
-Czym się tak denerwujesz ?? Jeżeli chodzi o moje spotkanie z twoimi rodzicami, to możesz być pewną, że wszystko pójdzie jak po maśle, zobaczysz.- odpowiedział mi szybko Dymitr, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-Nigdy nie wiadomo co strzeli do głowy mojemu tatusiowi. Wiesz, że nie chcę cię puszczać na to polowanie z nimi. Boję się, że może ci coś zrobić. Nie chcę cię kolejny raz stracić, nie wytrzymałabym tego - zaczęłam płakać.
-Dobrze wiesz, że twój ojciec po prostu się o ciebie martwi.To normalne- oznajmił mi bez żadnego zawahania. W tym momencie nasze usta się spotkały w bardzo namiętnym i pełnym uczuć pocałunku.
-Kocham cię, Roza- szepnął mi do ucha.
- Ja ciebie też - powiedziałam delikatnie, a przecież chciałam to wykrzyczeć, ale wiedziałam, że mógłby nas ktoś usłyszeć i pomyśleć, że zbliża się zagrożenie.
Po paru minutach namiętnych pocałunków Dymitr zaniósł mnie na swoje łóżko i powoli zaczął zdejmować moją bluzkę, zrobiłam dokładnie to samo tylko, że z jego koszulą. Po chwili leżeliśmy już na łóżku tyle, że bez żadnych ubrań i zaczynaliśmy naszą "grę".
Kiedy skończyliśmy ogarnęła mnie senność. Nawet nie zdążyłam się zorientować, kiedy zasnęłam.
Ten sen był najlepszy od kiedy pamiętam, a pokazywał mój ślub i przyszłości z Dymitrem.
Na ołtarzu, w czarnym garniturze stał mój ukochany. Wyglądał oszałamiająco, ale kiedy zobaczyłam jego wzrok na sobie, zorientowałam się w co ja jestem ubrana. Własnym oczom nie mogłam uwierzyć. Była dość prosta, nie miała ramiączek. Dół był dość szeroki, ale na biodrach był biały pasek, a na jego boku białe kwiaty storczyka. Leżała na mnie jak ulał. Przyznam nieskromnie, że wyglądałam w niej zabójczo (zdjęcie butów i sukienki na koniec rozdziału). Obok mnie stał mój ojczulek, który prowadził mnie do ołtarza. Nigdy nie byłam tak zdenerwowana, myślałam tylko o tym, żebym się nie potknęła. Kiedy doszłam do ołtarza i pastor zaczął prowadzić ceremonię, zamarłam. Niestety nie przywiązywałam uwagi do tego co mówi pastor, ponieważ byłam zbyt wciągnięta w podziwianie mojego ukochanego w garniturze.
-Roza, obudź się. Proszę cię wstawaj!!
- No po co ten cały pośpiesz, mam dziś wolne !! - wykrzyknęłam
-Jesteś mi potrzebna w kuchni. - odparł spokojnie słowa Dymitr.
- Dobra, za 5 minut będę na dole.
Wchodząc do łazienki wyciągnęłam pierwsze lepsze ubrania z mojej torby, której nie zdążyłam rozpakować po powrocie do akademii.
- Musiałeś mnie tak brutalnie budzić ?!- zapytałam go, po czym szybko dałam mu całusa w policzek.
-Tak, chciałem abyś zjadła razem ze mną śniadanie, które czeka od jakiejś godziny.
- To w takim razie, która jest godzina ???
- W pół do drugiej - odparł z uśmiechem
-Aaa , przepraszam jeszcze się nie przestawiłam na tryb dla moroji.
Tym razem nic nie powiedział tylko wstał i mnie przytulił. Tak tęskniłam za jego dotykiem, za ciepłymi słowami, gorącymi pocałunkami. Naszą rozmowę przerwało pukanie do drzwi . Dymitr odsunął się, aby otworzyć. Ku mojemu zdziwieniu stała w nich zapłakana Lissa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)