niedziela, 16 kwietnia 2017

informacja

Moi kochani,
nie wiem co sie dzieje, ale nagle weny mi zabrakło ... nie mam pomysłu muszę ją znaleźć. Wiem ze bardzo cierpliwie znosicie moje nieobecnosci. Czasami jak mnie najdzie wena do pisania to moge coś napisać, ale tak to nie ma jej .... chcę do was wrócić jak najszybciej.
Trzymajcie za mnie mocno kciuki
:) <3

środa, 16 listopada 2016

Rozdział 29

Rose :

Dymitr leżał na podłodze, a nad nim była jakaś kobieta. Nie widziałam jej twarzy, tylko jej włosy. Nie myślałam za dużo. Od razu się na nią rzuciłam. Chciałam ja po prostu zabić. Kiedy ją zaatakowałam, zobaczyłam jej twarz. Doznałam szoku. To była  strzyga. Nie miała białej skóry, dlatego mnie to zmyliło. Fakt miała oczy całe czerwone, ale jak już wcześniej mówiłam nie widziałam jej twarzy. Zaatakowałam ją, ale nie jak zazdrosna kobieta, tylko jak strażnicza.  Kątem oka zobaczyłam, że mój Dymitr leży na ziemi i ma ślady po ukąszeniach. Już wiedziałam co się za moment stanie. Czułam się tak jakbym miała znów ten obraz przed oczami. On za chwilę stanie się strzygą. Nie wiem czy sobie znowu z tym poradzę. Nie wiedziałam nawet kiedy, ale ta strzykawki już leżała martwa. Pewnie musiałam włożyć w to cała swoją siłę i wściekłość. Chwilę po tym leżałam przy Dymitrze i błagam aby nie zmienił się w tego potwora. Zamknęłam oczy i zaczęłam szlochać. Poczułam jak czyjaś dłoń dotyka mojej głowy. Szybko się podniosłam. Zobaczyłam Dymitra wykonującego ten ruch. Był bardzo słaby, ale nie był strzygą. Wezwałam natychmiast pomoc. Wiedzieli, że muszą działać szybko i bez błędnie. Bardzo się denerwowałam. Znowu zrobiło się bardzo niebezpieczne. Nigdy już nie będzie spokojnie. Teraz najbardziej mnie interesowało, dlaczego ta pojedyncza strzyga dostała się na teren akademii. Musiałam się tym zająć, bo nie dawało mi to spokoju. Udałam się do szpitala aby sprawdzić co z Dymitrem. Lekarz powiedział , że jego stan jest stabilny, ale nie ciężki. Kamień spadł mi z serca. Nie wiedziałam co powiedzieć. Najważniejsze jest dla mnie to aby się obudził. Na razie jest w śpiączce harmakologicznej. Muszę się skupić, ale nie umiem. Nie wiem co jeszcze się może wydarzyć....









Przepraszam , że taki króciutki, ale to wstęp do długiego bardzo rozdziału. Mam nadzieje że się podoba 😘😘😘😘😍😍😍

sobota, 12 listopada 2016

Rozdział 28

Rose :

Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Tak wielki prezent. Dla mnie ??! Było mi bardzo miło. Jest taki romantyczny. Ciągle stara się mnie rozpieszczać. Jak ja wcześniej mogłam bez niego żyć ?! Tego nie wiem, ale wiem, że to co on dla mnie robi jest po prostu bezcenne. Nie mam słów aby to opisać. Rzuciłam mu się na szyję i zaczęłam go całować. Tylko tak mogłam mu pokazać jak bardzo się cieszę z prezentu. Chciałam by ta chwila trwała wiecznie.
- Tak bardzo Cię kocham. Ogromnie się cieszę , że Cię mam. Nie chce cię zostawiać. Nigdy ... Nadal nie mogę uwierzyć że pomimo tego wszystkiego nadal jesteśmy razem. - powiedział to tak pięknie, że nie mogłam się powstrzymać. Musiałam go pocałować. Smak jego ust jest po prostu cudowny i nie do opisania. Będę go pamiętać do  końca życia.
- Moje kochanie... nigdy cię nie zostawię. Za bardzo cie kocham. Nie wytrzymałabym t gdyby coś ci się stało. - szeptałam mu do ucha, bo wiedziałam że to działa kojąco na nas dwoje. Byłam bardzo zmęczona... nawet nie wiedziałam dlaczego, ale to sprawiało, że  czułam się o wiele lepiej.
- Roza, musisz teraz odpocząć. Wiedzę, że jesteś bardzo zmęczona.
- Racja pójdę dalej spać.
 Po tych słowach od razu zasnęłam.

Dymitr :

Ona tak słodko wygląda gdy śpi. niestety nie mogłem z nią zostać, bo musiałem iść na trening. Uczniowie tez potrzebują mieć trening. Ubrałem się dość szybko. Spakowałem się tak szybko jak umiałem i wyszedłem z domu. Dobrze że moje kochanie dzisiaj nie ma żadnych zajęć, może sobie spokojnie odpocząć. Może to przez stres ... nie wiem, ale jeżeli jej stan będzie taki przez dłuższy czas to trzeba będzie iść do lekarza. Na razie nie mogę się martwić.   
Wszedłem do sali, a tam doznałem szoku... cała moja grupa ćwiczy z grupą Rose. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że uczniowie Rose byli lepsi od moich. Podobno Rose dostała najgorszych uczniów, chuliganów... Widocznie ona bardzo się z nimi dogadywała. Bardzo się ciesze z tego, ale to oznacza że moja drużyna musi więcej ćwiczyć albo bardziej się przykładać. Nie chciałem wyganiać grupy mojej ukochanej, dlatego stwierdziłem, że dziś będzie trening obu tych grup. Sam chciałem ocenić ile potrafią. Przywitałem się z nimi wszystkimi. I zaczęliśmy  zajęcia. Na początku solidna rozgrzewka. Mięśnie muszą być rozgrzane. Dziś wyjątkowo długo ich trzymałem na sali. To też miało pokazać kto jest bardziej wytrzymały. No i znów zaskoczenie. Panie z mojej grupy chciały juz kończyć zajęcia, a cała grupa Rose była pełna energii mimo, że widziałem zmęczenie na ich twarzach. Oni nadal chcieli ćwiczyć i się uczyć. To było niesamowite tyle młodych ludzi wśród nich wiele pań, które czekały  na kolejną porcję ćwiczeń. 
- Dobrze to już koniec na dzisiaj... Dobrze dziś pracowaliście. - powiedziałem to swoim obojętnym tonem. Tak jak na trenera przystało, a przy najmniej na mnie. 
W tym momencie ktoś z tłumu krzyknął "No nareszcie " , a ktoś " To już ?! Ale mało tego treningu z trenerem Rose było by tego więcej". Już wiedziałem z których stron dochodzą te zdania. Nie wiedziałem , że Rose daje im taki wycisk. Widać, że  przerosła mistrza. Jestem z niej  bardzo dumny. 
Postanowiłem, że jak wszyscy uczniowie wyjdą to ja jeszcze poćwiczę. Trzeba trzymać formę. Na sali jeszcze siedziałem kolejne dwie godziny. Starałem się, poukładać sobie parę spraw w głowie, ale coś mi nie szło, bo wszystkie moje myśli wracały  do Rose. W pewnej chwili poczułem okropny ból z tyłu  głowy. Straciłem  przytomność... 


Rose :

Obudziłam się jakieś 3 godziny temu, a mojego misia nadal nie ma. Już dawno skończył zajęcia, ale wiem ze zostaje czasami aby jeszcze samemu poćwiczyć, ale dziś nie ma go już trochę. zaczynam się nie pokoić. Nie wiem co się dzieje. Szybko się ubrałam i wyszłam z domu aby poszukać Dymitra na terenie Akademii. W pierwsze miejsce jakie się udałam była oczywiście sala ćwiczeń. Gdy tam weszłam zastałam tylko porządek w sali, a nie mojego ukochanego. Dokładnie sprawdziłam magazyn przy sali. Może tam został i czegoś szuka. Niestety się pomyliłam sala była pusta. Później udałam się do pokoju nauczycielskiego... tam też go nie było. Poszłam do pokoju strażników  może tam któryś go widział. Jak na złość nikt go nie widział. Coraz bardziej zaczęłam się zastanawiać gdzie on się podział. Odruchowo chciałam zadzwonić do Lissy, ale ona przecież jest na dworze i na 100 procent nie wie, gdzie jest Dymitr. Po 1 godzinie szukania zorientowałam się, że nie jadłam śniadania. Udałam się na stołówkę, aby coś przekąsić. Gdy tylko do niej weszłam, wokół mnie zrobiło się duże zbiegowisko moich poopiecznych. Pytali sie mnie o treningi i o to jak się czuje. W całym tym zamieszaniu dotarło tylko do mnie jedno, ale chyba najważniejsze pytanie. "Kiedy będziemy mieli kolejny trening ze strażnikiem Dymitrem??" To zdanie bardzo mnie zdziwiło. Przecież  oni dzisiaj nie mają trening ze mną, a ni z nikim innym. 
- STOOOP !!!- Krzyknęłam - Nie wszyscy na raz. Chce porozmawiać z osobą, która się pytała o trening z strażnikiem Bielikovem.
W tamtej chwili przed szereg wyszła Daria. Już wiedziałam z kim będę rozmawiać na temat mojego męża.
-Daria, o co chodzi z kolejnym treningiem?? Przecież  lekcje macie ze mną. 
- Tak wiem,ale dziś chcieliśmy wszyscy razem poćwiczyć, więc poszliśmy na salę aby była pani z nas zadowolona. I po chwili przyszła tam grupa strażnika Bielikova. Nikt sobie nie przeszkadzał. Każdy się rozgrzewał, a kiedy trener juz przyszedł myśleliśmy, że nas wyprosi, ale pomyliłam się. Wziął nas pod swój trening. Ćwiczyliśmy wszyscy razem. Było genialnie. My mało się zmęczyliśmy, ale widziałam, że  grupa strażnika Dymitra juz nie dawała rady. Dzięki Pani nie wyszliśmy  na słabiaków. - opowiadała cała dumna.
- Dobrze, a co było potem ?? - dopytywałam z niecierpliwością. 
- My wszyscy wyszliśmy, a z tego co wiem Pan Dymitr, został aby jeszcze samemu poćwiczyć. Później już go nie widziałam.
W tym momencie moje serce zaczęło  szybciej bić. Już zaczęłam się denerwować. Od tamtego momentu nikt nie widział mojego męża. Co się znowu molo stać.
-Okey, dziękuję  za wyjaśnienia. Jutro mamy normalnie trening. Dobrze się przygotujcie. Będziemy mieć pewnego rodzaju zaliczenie.
- Dobrze, dziękuję za informacje,będziemy gotowi. Do widzenia.
- Do zobaczenia jutro. - odwróciłam się i szybko poszłam w stronę sali. Miałam nadzieję, że może coś tam uda mi się znaleźć. Tym razem się nie pomyliłam. To co zobaczyłam, zatrzymało moje serce...











Mam nadzieję, że po tej bardzo długiej  przerwie rozdział się podoba i na nie był nudny😘😘😘💋💋❤❤❤   

środa, 26 października 2016

Przepraszam

Moi kochani wiem, że ciągle ze mną jesteście.... niestety mam tak dużo rzeczy na głowie związanych  z 1 klasą liceum, że nie wyrabiam z niczym.... niestety mój plan wstawiania rodziałów pod koniec miesiąca nie działa. Dlatego rozdziały będą się pojawiać w  dłuższe  przerwy od szkoły. Wtedy nie mam a dużo nauki mogę ten czas poświęcić wam. proszę napiszcie mi co o tym sądzicie❤❤

niedziela, 7 sierpnia 2016

Rozdział 27

Rose :

- Cześć kochanie, jak tam na treningu ? U mnie powiem ci, że świetnie, ale pod koniec odbyłam dość poważną rozmowę na temat autorytetów i miłości. 
- Hej, u mnie było bardzo podobnie. Rozmawiałem z Mattem. Ma dość ciężką sytuację. Jest zakochany w dziewczynie, ale nie ma w ogóle odwagi aby do niej zagadać. Jest podobno bardzo otwarta i towarzyska, a on się przy niej bardzo zawstydza. Kurcze... czuję się jak jakiś psycholog. To chyba nie jest zajęcie dla mnie, ale pomogę mu. Obiecałem  mu, że porozmawiam z tobą na temat pewnej dziewczyny. Poczekaj... muszę sobie przypomnieć jak ona miała na imię. A tak, już wiem ... Daria. Ta dziewczyna ma na imię Daria. Ciężko się wymawia. Podobno jest Polką, ale mieszka tutaj. Nie znam takiej dziewczyny, ale myślałem, że skoro ty masz tutaj tylu znajomych to może ktoś będzie ją kojarzył. 
- Tak się składa, że  znam ją osobiście. Jest w mojej grupie. I nie zgadniesz, ale dzisiaj po treningu rozmawiałam z nią na temat miłości i autorytetów. Ona mi powiedziała, że nie może się doczekać tego momentu kiedy znajdzie swoją miłość. Ona chce doświadczyć takiej relacji jak nasza. - ostatnie słowa bardzo mocno  podkreśliłam, zaczęłam się uśmiechać słodko i kusząco. Podszedł do mnie, złapał mnie w pasie, przyciągnął do siebie i bardzo namiętnie pocałował mnie w usta. Nie chciałam się od niego odrywać. Było tak cudownie, to mogło by trwać wiecznie. Teraz mogło by nic nie istnieć. Kiedy skończyliśmy się całować, przypomniałam sobie o moich zmartwieniach. Muszę zadzwonić do Lissy. Przydało by się też porozmawiać z Darią na temat Matta. O rany ... dużo się tego nazbierało. 
- To świetnie, mam nadzieję, że ufa ci się z nią jakoś zamienić dwa słowa na temat chłopaka. 
- No jasne, nie ma sprawy. To będzie takie proste. - powiedziałam z lekkim przekąsem. 
- Wierzę, że dasz radę. - powiedział pieszczotliwie.
- Mam taką nadzieję, a teraz przepraszam muszę iść zadzwonić do Lissy. Chcę wiedzieć jak się czuję. Nie miałam z nią kontaktu od kiedy wyszłam z odwiedzin w szpitalu. 
- Dobrze, to ja pójdę porozmawiać ze Stanem i Alberta. Warto utrzymać kontakt. 
- Okey, spotkamy się później.
Po tych słowach od razu chwyciłam za telefon i wybrałam numer do mojej przyjaciółki. Odebrała prawie od razu. 
- Cześć kochana, jak się czujesz? 
- A już o wiele lepiej, nie długo wracamy na dwór. Mam z niego nie ciekawe wieści. Muszę tam  być i uspokoić wszystko. - Jej głos w ogóle nie brzmiał jakby była chora. Nie było słychać, że  jest w szpitalu. Głos miała gotowy do działania i znając ją już pewnie stała w drzwiach. Cała Lissa... Nic dodać, nic ująć. 
- Ty to teraz powinnaś odpoczywać, a nie układać jakąś tam arystokracje. - mogę być z siebie dumna, bo zdobyłam się na żart. Może nie jakiś bardzo śmieszny, ale na pewno taki co poprawia humor. 
- Może i masz rację, ale zrobią to jak wszystko się ułoży. Przepraszam Cię, ale muszę kończyć, bo przyszedł ktoś do mnie w odwiedziny. Zadzwonię do ciebie jak tylko znajdę chwilkę. Dobrze ?- zapytała z lekkim niepokojem.
 - No jasne, spokojnie. Miłych odwiedzin. Ja tez muszę już lecieć. Papa 
 - Pa 
Rozłączyłam się. Myślałam, że będę z nią dłużej rozmawiać. Mam chwilę wolnego. Tylko dla siebie. Co ja mogę robić ?? To jest dopiero ciężkie pytanie. Chyba się prześpie, bo odczuwam zmęczenie. Jutro po treningu  porozmawiam z młodą. Teraz idę spać. Dobranoc. 

Dymitr : 

Musiałem  powiedzieć Rose, że idę do strażników. Gdyby wiedziała, że idę po kwiaty i wielkiego misia dla niej to w życiu by mnie nie puściła. Teraz muszę pogadać z kim trzeba, aby pożyczyli mi samochód. Na terenie szkoły niczego fajnego nie kupię. Mam nadzieję, że jej się spodoba. Dobra samochód już jest.  Teraz tylko pozostało wybrać odpowiednią galerię. 
Jechałem już 2 godziny. Wybrałem galerię, zaparkowałem i szybko udałem się do galerii. Od razu skierowałem się do kwiaciarnii. Wybrałem największy bukiet róż jaki tylko był w sklepie. Nie interesowała mnie cena. Ten bukiet liczył ponad 120 róż. Po chwili byłem już w drodze do sklepu z zabawkami. Poprosiłem panią ekspedientka aby mi przyniosła największego pluszaka jakiego tylko znajdzie. Udało się ... pani podała mi misia, który miał na moje oko jakieś 1,6 m. Był na prawdę duży. Od razu go kupiłem. Mogłem już spokojnie wracać do Akademii. Powiem szczerze, że bardzo się tęsknię za moją Rozą. Gdy dojechałem do domu, zobaczyłem jak śpi. Położyłem prezent na stoliku i tym samym ja obudziłem. Jej spojrzenie spowodowało, że cały się topiłem. Obudziła się... 




I jak się podoba ?? Robie co w mojej mocy aby rozdziały były ciekawe... dziękuję, że jesteście ze mną❤❤💋

sobota, 6 sierpnia 2016

Rozdział 26

Dymitr :

- Poznałem taką dziewczynę. Jest cudowna, ale ja nie mam odwagi to niej nic więcej powiedzieć niż zwykle "cześć". Takie uczucie jest okropne. Za bardzo lubiany nie jestem. Dokuczają mi dlatego nie mam odwagi podejść do dziewczyny, która podoba mi się od roku. Jest dość mocno otwarta osobą, jest śliczna. Jej uśmiech powala mnie na kolana. Wiesz jak to jest ?- zapytał dość mocno zdołowany.
- Tak miałem tak. Tak właśnie miałem z Rose. Nie mogłem jej powiedzieć co czuję, bo byłem jej nauczycielem. Ale zawsze kiedy na mnie spojrzała, czy chociaż się uśmiechnęła to ja odlatywałem. Topniałem jak lód w lato. Bardzo mocno musiałem udawać, że w ogóle mnie to nie ruszało. Było ciężko. Wiem co czujesz. Postaram ci się pomóc jak tylko będę umieć.
- Dziękuję, to bardzo mi pomoże. Ta dziewczyna ma na imię Daria Nowak. Podobno jest z Polski, a w Ameryce jest od 10 lat. Powiem szczerze, że nie mogę się na nią napatrzeć na korytarzu.  Siedzimy razem na lekcji angielskiego, ale wtedy mam taką spinę, że nic nie mówię. Ostatnio na tej lekcji zapytała się mnie czy wszystko w porządku, bo jakoś mało mówię. Wiesz jak mi się głupio zrobiło. Co wtedy miałem jej powiedzieć: " Nie no spokojnie, po prostu na twój widok odbiera mi mowę." Brzmi to okropnie. Nawet nie mam przyjaciela, który mógłby z nią pogadać dyskretnie na mój temat tak jak robią to nastolatki w dzisiejszych czasach.  Bardzo mi przykro z tego powodu.
- Posłuchaj mnie, jeżeli chcesz mogę porozmawiać z Rose na ten temat ona ma paru znajomych w akademii i z tego co wiem to ona zapoznała Cię z Jill. Może z nią też spróbuj porozmawiać, ona na pewno ci pomoże. Wiem też, że nie będzie ci łatwo mówić o takich sprawach komuś kogo słabo znasz, ale jeżeli ci to pomoże to moim zdaniem Jill jest pewna zaufania.
- Nie wiem jak ci dziękować. Bardzo bym chciał abyś porozmawiał z Rose na ten temat, a ja może przełamię lęk i porozmawiam z Jill. Ta rozmowa bardzo mi pomogła.
Już chciałem mu powiedzieć jak bardzo się cieszę, że otworzył się przede mną i mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Niestety nie dano mi takiej możliwości, bo do sali weszły pozostałe uczennice. Były punktualne. Spodziewałem się tego w końcu jak to pani dyrektor ujęła to "najlepsza grupa w szkole". Chciałem aby mi to udowodnili na treningu. Pierwszy zaczął Matt. Chciałem, żeby mnie zaatakowali. Tak po prostu, nie wiedzieli, że ja się w ciele w strzygę. Zauważyłem, że on się zorientował co jest grane. Był bardzo skupiony. Zaatakował, był szybki, ale nie dość. Oddałem cios ze zwiększoną siłą. Dostał, myślałem, że się przewróci, ale nie ... on się trzymał. Poszła juz całą seria od niego i ode mnie. Pod koniec gdy był już bardzo zmęczony, postanowiłem, że zaatakuje tak jak strzyga pod koniec każdej walki. Rzucę się na niego. Tu już poległ. Nie wiedział, że mogę tak postąpić.  Po chwili leżał na ziemi.
- Dobrze, ale musisz bardziej uważać na ruchy przeciwnika. Więcej musisz przewidywać. Jeszcze musisz ćwiczyć i uczyć, ale idziesz w bardzo dobrym kierunku. To co rozumiem, że kolej na panie.
Im szlo trochę gorzej niż Mattiemu, ale ta Lily chyba coś za bardzo chciała abym powalał ją na ziemię. Chyba się do mnie zaczyna kleić. Na razie nic się nie dzieje, więc będę ją obserwował. Trening nie był tak wyczerpujący jak się spodziewałem. Mogłem spokojnie wrócić do domu i nie narzekać, że śmierdzę od potu...

Rose : 

Trening zakończony. Świetnie dzisiaj pracowali. Nie dawali po sobie poznać, że pod koniec ogarnia ich zmęczenie. Nie wiedziałam, że tak dobrze będę się z nimi dogadywać. Są niesamowici. Może nie powinnam ich tak wcześnie chwalić, ale nie mogę się powstrzymać.
- Daria proszę cię zostać na chwilę. - zaczęłam dość nie pewnie. Nie lubiłam mówić takich tekstów, bo od razu sobie przypomniałam jak to do mnie były kierowane takie słowa od nauczycieli i zwykle nie kończyło się to dobrze. - Chciałam zamienić z tobą jeszcze ze 2 słowa. - teraz zacząłam się sama siebie bać. :)
- Dobrze, zostanę.  - odpowiedziała spokojnie.
Poczekałyśmy aż wszyscy opuszczą salę.  Nie chciałam z nią rozmawiać na tle innych uczniów. Mogła się wtedy poczuć nieswojo.
- O czym pani chciała ze mną porozmawiać?
- Chciałem się po prostu dowiedzieć dlaczego akurat mnie wybrałaś na swój autorytet. To mi schlebia, ale też daje dużo do myślenia i do tego abym uważała na to jak się zachowuje. Wiem , że jeszcze muszę nad sobą pracować, ale przecież nikt nie jest idealny.
- Pani jest taka odważna, już tyle razy pani ratował swojego męża. Ta miłość która was łączy jest niesamowita. Sama bym chciała taka odnaleźć. Moim zdaniem to co pani robi dla innych jest cudowne. Nie dba pani o swoje interesy, ale na początku o innych. Chce pani im zapewnić bezpieczeństwo. Chciałam tez przeprosić, bo nie podałam nazwiska. Nazywam się Daria Nowak.
- To chyba nie Amerykańskie nazwisko? - zapytałam
- Tak, gdy miałam 5 lat wyjechałam z rodzicami do USA. Pochodzę z Polski. Moja cała rodzina jest stamtąd. Może to dziwne, ale zawsze wieczorem przed snem myślę o chłopaku. Nie wiem jaki on jest, ale marze o swojej przyszłej miłości. Nie wiem czy znajdę tutaj kogoś takiego.
- Na pewno, ale pamiętaj... Nigdy nie szukaj, miłość sama przyjdzie w swoim czasie.




I już kolejny... mam nadzieję, że powoli nadrabiam... jak wam się rozdział podobał ??❤❤😊😊

Rozdział 25

Rose : 

Obudziłam się, ale na łóżku nie było już Lissy. Przestraszyłam się dość mocno. Zaczęłam jej szukać. Od razu poszłam do najbliższej pielęgniarki i zapytałam się co z moja przyjaciółką. Powiedziała mi, że pojechała na badania. Mam wielką nadzieję, że szybko wyjdzie z tego okropnego miejsca. Stwierdziłam, że nie mogę na nią czekać, bo mój mąż na mnie czeka i mam jeszcze treningi. Poprosiłam pielęgniarkę aby przekazała naszej królowej to, że niestety musiałam już iść. Powiem szczerze, byłam dość mocno zmęczona. Marzyłam o łóżku i w nim mojego kochanego Dymitra. Otworzyłam drzwi do mieszkania. 
- Cześć Towarzyszu, jak się masz? Co tam porabiasz? - zapytałam z uśmiechem 
- Hej kochanie. Właśnie skończyłem jeść. Nie mogłem się do ciebie doczekać. Miałem nadzieję, że spędzimy trochę czasu razem.
- Teraz jestem cała twoja. Lissa miała robione badania. Oby szybko wyszła ze szpitala. Ta cała arystokracja jest okropna. Zero zrozumienia, ale na razie nie chce o tym myśleć. Mam świetny pomysł. Zróbmy sobie noc filmową. Wybierajmy na zmianę nasze ulubione filmy, albo razem coś wybierzemy. 
- Sam bym lepiej tego nie wymyślił. Ja przyszykuję popcorn i coś do picia, a ty wyjmij nasze wszystkie filmy na DVD. Wybierzemy coś za moment. Możesz również odpalić już telewizor.- odparł z bardzo dużym uśmiechem na ustach.
- Cudownie. Powiem Ci, że nawet nie pamiętam, kiedy spędzaliśmy tak razem czasu. Świetne uczucie. Jutro mam zajęcia z moją grupą. Nie wiem co im pokazać, jest przecież tyle chwytów, ciosów. 
- Nie panikuj, dasz radę. Zawsze dajesz. 
- Ty to umiesz pocieszyć. Kocham cię.
- Ja ciebie też. Patrz popcorn jest już gotowy. To w końcu co oglądamy? - zapytał z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Hmm... może coś z Marvela?  Mam ochotę na Kapitana Amerykę. Później może jakaś komedia a na końcu jaki thriller. Co ty na to ? 
- Świetny pomysł. To zabierajmy się za oglądanie. 
Usiedliśmy na kanapie. Dymitr trzymał w jednym ręku miskę z popcornem. Odłożył ją na stolik, gdy zauważył, że chcę się do niego przytulić. Film się zaczął, a ja byłam wtulona w mojego ukochanego.
Świetnie się czułam. Na reszcie byłam pewna, że nic nam teraz nie przeszkodzi. Mogłam się nacieszyć jego obecnością. 
Obudziłam się nad ranem. Kruczę, dlaczego zasnęłam akurat w takiej chwili. Już nawet nie chodzi o to, że przegapiłam filmy, ale oto, że zmarnowałam taką szansę na rozmowę z nim i wszystko inne. 
No trudno, pociesza mnie fakt, że zaniósł mnie do łóżka chociaż. Spojrzałam na zegarek. Już 6.15 pora wstawać. Muszę się przygotować na zajęcia. Gdzie jest mój mąż ?? To ciekawa zagadka. Pewnie poszedł biegać. Ubrałam się szybko nie martwiąc się o moją miłość. Zeszłam na dół, a tam ku mojemu zdziwieniu na kanapie spał sobie słodko Dymitr. Postanowiłam, że zrobię mu zdjęcie. Gdy tylko wyciągnęłam telefon moje kochanie obudziło się. 
- Dlaczego ty zawsze musisz się budzić wtedy gdy ja chce ci zrobić zdjęcie? - zapytałam lekko zirytowana. 
- Takie życie Roza. Nic na to nie poradzę. 
- No dobrze. Chciałabym z tobą dłużej porozmawiać, ale muszę się przygotować do zajęć. Jestem głodna, idę robić śniadanie. Jakieś życzenia? 
- Mam dziwną ochotę na jakieś małe placuszki z owocami. 
- Spokojnie, już zacznę je robić, do godzin 9.00, czyli do moich pierwszych zajęć mamy jeszcze dużo czasu. Będą idealne, ty w tym czasie idź do łazienki i się trochę ogarnij. 
- Jak ty się o mnie troszczysz. Co ja bym bez ciebie zrobił? 
- Nie przesadzaj. Dałbyś sobie świetnie radę. 
Uśmiechnął się do mnie i poszedł do łazienki. Nie minęło 20 minut, a placuszki były już gotowe. Chwilę później wyszedł już gotowy Dymitr z łazienki. Usiedliśmy do stołu. 
- Mmm.. jakie pyszne, nie wiedziałem, że umiesz tak gotować. 
- Ja też nie. 
Zaczęliśmy się śmiać. Wszyscy dobrze wiemy, że jeżeli ugotuje coś zjadliwego to jest to wielkie święto. Rany już 7.30. Pora się zbierać do  wyjścia. Ucałowałam męża w czoło i wyszłam na salę gimnastyczną. Gdy doszłam do sali, zobaczyłam już moją grupę. Rozciągali się, ćwiczyli to co już umieli. Cudowny widok, aż mi mil się zrobiło na sercu. 
- Witam wszystkich, jaką to miła niespodzianka. Nie spodziewałam się tego. Cudownie, że sami się zorganizowaliście. 
- Chcieliśmy panie zaimponować, chcemy aby pani była z nas dumna. - powiedziała dziewczyna, której jeszcze imienia nie znałam. 
- Powiem szczerze... bardzo miło mnie zaskoczyliście. A może mi przypomnieć swoje imię. Niestety jeszcze nie pamiętam was wszystkich i za to bardzo przepraszam. 
- Nazywam się Daria. Bardzo mi zależy na pani opinii. Jest pani moim autorytetem. Po prostu wzór do naśladowania. 
Czułam jak się rumienię. To bardzo miłe. Juz nie raz słyszałam takie słowa, ale te bardzo do mnie przemówiły. Nie spodziewałam się, że taka młoda osoba, może widzieć we mnie taki wzór. 
- Ojej... bardzo Ci dziękuję. Nie spodziewałam się takich słów. Zrobię wszystko, abyś nadal mogła brać ze mnie przykład. Chce później z tobą porozmawiać, ale teraz zajmijmy się treningiem. 


Dymitr :

Rose ma bardzo dobry humor. Od pewnego czasu to dziwne, bo nie miała powodu do śmiechu i radości. Ale to bardzo dobrze. Nie chciałem jej mówić, że się o nią martwię, bo cały dobry humor by jej uciekł. O rany ... ja też mam za chwilę zajęcia. Musze się pospieszyć. Nie mogę się spóźnić. Muszę nadal mieć opinie bardzo ostrego nauczyciela. Dobra wszystko zrobione, można wychodzić. Nie minęło 10 minut, a ja już byłem na miejscu. Na sali nie było nikogo oprócz Matta. Widać było, że bardzo ciężko trenował, bo pot lał się strumieniami. Chyba musze z nim porozmawiać. 
- Dzień dobry Matt. Mamy jeszcze trochę czasu do nazego treningu, więc pomyślałem, że możemy porozmawiać. Od pewnego czasu widzę, że coś cię trapi. 
- Tak masz rację... bo ja się ... zakochałem. 






Cześć kochani, jak się rozdział podobał. Posta się wstawić kolejny jak najszybciej, ale nie obiecuje, bo jestem w górach i tak średnio z zasięgiem. 😘😘❤❤❤