niedziela, 29 maja 2016
Informacje
Kochani , mam dla was smutna wiadomość , prze tydzień jestem na jachtach i nie będę mogła dodawać rozdziałów. Wracam w piątek wiec rozdział będzie w sobotę. Czekajcie na mnie
Rozdział 7
Rose :
Wybiegłam z pokoju jak oparzona. Pierwsza moja myśl - " Gdzie jest Lissa? , Czy jest bezpieczna? "Tyle by było z mojej spędzonego czasu z Dymitrem. Mówi się trudno. Na razie w ogóle o tym nie myślałam. Wróciłam do rzeczywistości.
- Rose!! Gdzie ty biegniesz ??? - zapytał biegnąc za mną.
- Na plac główny, zobaczę co tam się dzieje. - odpowiedziałam.
Zbiegałam za schodów, kiedy nagle zaatakowała mnie strzyga. Nie czekając na niej ruch od razu przystąpiłam do działania. Po chwili bestia leżała na ziemi. Ku moim oczom pokazała się na dziedzińcu cała armia strzyg. Przez ramię zobaczyłam jak Dymitr walczył już z jedną. Poszłam w jego ślady. Po chwili cała straż była na placu i walczyła ze strzygami. Na mnie rzuciły się cztery strzygi. Odparłam ich atak, ale prawdopodobnie złamałam rękę. Adrenalina zrobiła swoje i nie czułam bólu więc dalej mordowałam te potwory. Lissa miała rację bardzo mi tego brakowało. mogłam nareszcie się wyżyć.
- Rose !!! Musisz mi pomóc. - ktoś krzyknął. Nie rozpoznałam jego głosu, ale stałam przy nim i wybiliśmy resztę strzyg. Nie wiem skąd mnie znał, ale prawdę mówiąc, jestem dość znana więc się nie zdziwiłam.
Nagle ktoś mnie zaatakował od tyłu. Od razu się otrząsnęłam, ale było za późno. widziałam tylko zarys jakiejś postaci. Czułam, że leżę na ziemi. Ktoś biegł w moją stronę. I nagle ciemność....
Dymitr :
Widziałem jak zabierają ją. Nic nie mogłem zrobić była w rękach strzyg. Wstąpiła we mnie złość i ogromna furia. nie widziałem co robię. Szedłem jak maszyna do zabijania. Strzyga jedna po drugiej podały na ziemi. Wielu strażników nadal toczyło z nim i walkę, ja zaś biegłem w stronę mojej Rozy. Nie pozwolę, żeby mi ją zabrali. ... Jestem wściekły ... zgubiłem ich. Nawet nie wiem gdzie jestem. Mój mózg nie pracował. Kiedy się otrząsnąłem, zobaczyłem, że jestem już poza terenem królestwa. Nic już teraz nie zrobię. Muszę wrócić i tam zacząć szykować akcję ratunkową. Biegłem ile sił w nogach. Wchodzę przez bramę główna, a przede mną wielka plama krwi i masa ciał. Za równo strzyg jak i strażników. Nie myśląc za dużo od razu pobiegłem do miejsca, gdzie została ukryta królowa. Nie pomyliłem się. Była tam. Denerwowała się, nie dziwię się.
- Królowo ... - zacząłem niepewnie
- Tak już wszystko wiem. Zabrali Rose - rzekła swoim oficjalnym tonem, chociaż widziałem, że łzy same napływają jej do oczu.
- Trzeba ją znaleźć i odbić. Jest najlepszym strażnikiem.- a w głowie tak na prawdę miałem inne argumenty, chociażby taki, że kocham ja ponad wszystko i muszę ją odzyskać, ale tego przecież nie mogę powiedzieć.
Rose :
Obudziłam się, ale nic nie widziałam, bo zawiązali mi oczy. Nie mogłam też się ruszyć, bo miałam skrępowane ręce i nogi. Słyszałam tylko jakieś dziwne odgłosy. Nigdy się z takimi nie spotkałam. Nagle ktoś wszedł do tego miejsca gdzie byłam. Odwiązał mi opaskę. Zobaczyłam coś w rodzaju starej sali operacyjnej... Musiałam poczekać na lepszą okazje do uwolnienia się. Nie wiem czy to normalne, ale nadal w kieszeni miałam swój sztylet. Widać, że te strzygi, które mnie zabrały nie mają za dużego doświadczenia. Miałam dzięki temu przewagę. Tylko jeden mały problem. Nie mam zielonego pojęcia gdzie jestem. Poczułam bardzo ostry ból w ręce. Zapomniałam, że mam złamaną rękę. Ból nie do wytrzymania. Nic nie mogłam zrobić, bo miałam je związane.
Kolejna osoba, która przyszła do tego pokoju to ... TO przecież nie możliwe ... To się nie dzieje na prawdę. To jakiś koszmar. Gorzej być chyba nie może. Własnym oczom nie mogłam uwierzyć. Może mam jakiś poważny uraz głowy. Za chwilę zejdę na zawał ... To nie może być to ... Nie w takim momencie ...
Nie ...
Dymitr :
Muszę ją znaleźć. Nie ma innej opcji. Za bardzo ją kocham. Ona dla mnie też by to zrobiła.
Kocham Cię skarbie ...
sobota, 28 maja 2016
Rozdział 6
Kochani o to następny rodział ... dziś w nocy pojawi się następny , dziękuję że tak wytrwale na mnie czekacie. <3 ♡ ♡
- Przyjechałem aby...
- Bardzo Cię przepraszam. Nie powinnam tego tak ukrywać. To był wielki błąd.- przerwała mi i od razu zaczęła przepraszać, nie znoszę tego widoku, nie cierpię patrzeć jak ja pożera własne sumienie i jest jej bardzo przykro.
- Dobrze, ale daj mi skończyć. Przyjechałem tutaj aby to wszytsko wyjaśnić. Porozmawiać. Nie mogę bez ciebie żyć. Dobrze o tym wiesz, ale ta sprawa nie daje mi spokoju. Nie mogę uwierzyć, że mój ojciec Ci to zrobił. Wiedziałem, że jest bydlakiem po tym co robił mamie, ale żeby posunąć się do czegoś takiego to trzeba być skończonym zerem. Ciesze się, że tu już go nie ma. Natomiast nadal nie mogę zrozumieć dlaczego usunęłaś ciążę. Wiem, że czułaś się okropnie. Ale powinnaś wiedzieć, że ja bym ci pomógł i Liss tak samo. Zabrałaś komuś życie. Bardzo mnie to zabolało, ale co się stało to się nie odstanie. Musimy żyć dalej. Nie możemy ciągle patrzeć w przeszłość, bo ona nas kiedyś zgubi. Kocham Cię ... Chcę żyć z tobą. Nie wyobrażam sobie swojego życia bez twojego uśmiechu, zachowania i wsparcia. Myślałem o wrócę ni do służby. To wiele dla mnie znaczy. Wiem, że to może być dla ciebie ciężkie, ale kiedyś dawało ci to dużo radości, bo byłaś bardzo blisko Lissy. Poza tym ... ona ciebie bardzo potrzebuje. Tylko nie chce ci tego powiedzieć, bo nie chce wywierać na ciebie jakiegoś wpływu. - mówiąc te wszystkie rzeczy, patrzył misie prosto w oczy. W jego oczach widziałam troskę i miłością jaką mnie darzył.
Zaczęłam ronić łzy.
- Kocham Cię i wrócę razem z tobą do służby. - w tym momencie nie uialam nic innego powiedzieć. Od razu się do niego mocno przytuliłam, nie czekając na żadną reakcje. Zaczęłam płakać. Szeptał mi do ucha jakieś słowa, które działały kojąco, ale nie dokona wiedziałam co znaczy. Nie miało to jednak znaczenia. Liczył się tylko on. Odsunął się ode mnie tylko po to żeby mnie pocałować. Gdy nasze usta się spotkały, odleciałam. On nie chciał mnie puścić. Czułam, że tego potrzebował. Oboje pragneliśmy dotyku. Wiedzieliśmy, że to jest nasz czas.
Zatraciałam się w jego ramionach. Dzisiaj to on prowadził. Od razu mu się oddałam. On jest po prostu cudowny. Nie mogłam się na patrzeć na jego nagi tors. Nawet nie wiem kiedy, ale byliśmy już na łóżku. Idealny partner, idealnie prowadzi.
Jak dobrze móc się znów wtuloc w jego ciało. Leżeliśmy bez troski na łóżku, ciesząc się swoją obecnością.
Nagle zadzwonił telefon... tak bardo nie chciałam odbierać. Niestety ktoś bardzo się dobijał. Kiedy odebrałam, usłyszałam głos złamanego i zdenerwowanego Christiana.
- NA CAŁYM TERENIE KRÓLESTWA SĄ STRZYGI !!!!
Moje ulubione zdjęcie naszej ukochanej pary :
Rose :
-Jeżeli wrócę do służby to znów będę formalnie odpowiedzialna za twoje bezpieczeństwo kochana. Nie wiem czy jestem gotowa podjąć się tego. Obie wiemy, że chyba wypadła z tego rytmu i nie jestem tak dobra jak kiedyś... za bardzo mi na Tobie zależy, nie wybaczyłabym siebie jeżeli coś Ci by się stało podczas mojej zmiany. - odrzekłam. Czekałam z niecierpliwością na odpowiedz Lissy. Nie doczekałam się. Przyznała mi racje lekkim skinieniem głowy.
Po dłuższej przerwie powiedziała :
-Nic Ci nie mogę powiedzieć, ale zawsze będę przy tobie. Dobrze wiem, że przy tobie nigdy mi nic nie będzie. Jesteś najlepsza, nawet małe moroje i damipry to wiedzą. Nikt cię nie pokona. Kocham cię i nie chce wywierać na presji. Zrobisz jak będziesz uważać. - powiedziała spokojnym i królewskim tonem.
- Liss, chciałabym odpocząć więc pójdę do siebie. Zobaczymy się jutro ? - zapytałam pełna nadzieji na pozytywną odpowiedź.
- Niestety nie, ponieważ mam jutro bardzo ważne i oficjalne spotkanie, ale jak znajdę chociaż jedna wolna chwile od razu do ciebie przyjdę.
- Dziękuję. Do zobaczenia.
- Odpocznij, to jest najważniejsze. Pa pa
Gdy wracałam w mojej głowie była totalna pustka. Nic. Zero myśli. Na niczym nie mogłam się skupić. Myśli gnały jak szalone. Tyle informacji i wydarzeń na raz. Moja głowa Sb z tym powoli nie radzi. Kurde ... Rose ogarnij się. Jesteś twardą kobietą. Dasz sobie radę z tym wszystkim. Nie masz innego wyboru. Udowodnij sobie, że potrafisz. Prowadziłam w głowie taką rozmowę motywacyjną, kiedy zorientowałam się, że doszłam do domu. O mało co nie zderzyłam się z drzwiami frontowymi. Może gdyby to się stało, lepiej bym myślała lub coś by to dało. Nie wiem tego.
Nareszcie !!!! Znalazłam klucze do domu w tej mojej torbie (klucze leżą na samym dnie -standard). No każda dziewczyna wiem co teraz czuję :).
Otwieram drzwi, rzucam rzeczy na krzesło w kuchni. Robię sobie coś do jedzenia. Wchodzę do salonu i ... upuszcam talerz ze zdziwienia. Na kanapie siedział Dymitr. Jak on cudownie wygląda, ale mniejsza z tym. Kiedy do mnie dotarło co tu się stało, Dymitr stał juz przede mną i zbierał potłuczony talerz.
- Poczekaj przyniosę ścierkę. Za chwilę to wytre... - powiedziałam nie pewnie, byłam bardzo speszona.
- Dobrze - odparł krótko, bez żadnych emocji w głosie.
Zachowywał się tak jakby był na służbie. Nie ważne jak się zachowywał, ważne, że tu jest. Kiedy posprzątaliśmy ten bałagan (oczywiście w ciszy), usiedlismy na kanapie i przez jakiś czas patrzyliśmy się na siebie.
Jej mina była bez cenna. Kocham ją za takie właśnie sytuacje. Niby nie da się jej zaskoczyć, a tu proszę ... wystarczy, że się pojawiam. Wiem, że to dla niej trudne, ale ja bez niej nie mogę wytrzymać. Ona jest jak magnez, przyciąga mnie bez względu na wszystko. Muszę z nią porozmawiać. Niestety nie wiem jak zareaguje. Czego się nie robi dla miłości.Nareszcie !!!! Znalazłam klucze do domu w tej mojej torbie (klucze leżą na samym dnie -standard). No każda dziewczyna wiem co teraz czuję :).
Otwieram drzwi, rzucam rzeczy na krzesło w kuchni. Robię sobie coś do jedzenia. Wchodzę do salonu i ... upuszcam talerz ze zdziwienia. Na kanapie siedział Dymitr. Jak on cudownie wygląda, ale mniejsza z tym. Kiedy do mnie dotarło co tu się stało, Dymitr stał juz przede mną i zbierał potłuczony talerz.
- Poczekaj przyniosę ścierkę. Za chwilę to wytre... - powiedziałam nie pewnie, byłam bardzo speszona.
- Dobrze - odparł krótko, bez żadnych emocji w głosie.
Zachowywał się tak jakby był na służbie. Nie ważne jak się zachowywał, ważne, że tu jest. Kiedy posprzątaliśmy ten bałagan (oczywiście w ciszy), usiedlismy na kanapie i przez jakiś czas patrzyliśmy się na siebie.
Dymitr :
- Przyjechałem aby...
- Bardzo Cię przepraszam. Nie powinnam tego tak ukrywać. To był wielki błąd.- przerwała mi i od razu zaczęła przepraszać, nie znoszę tego widoku, nie cierpię patrzeć jak ja pożera własne sumienie i jest jej bardzo przykro.
- Dobrze, ale daj mi skończyć. Przyjechałem tutaj aby to wszytsko wyjaśnić. Porozmawiać. Nie mogę bez ciebie żyć. Dobrze o tym wiesz, ale ta sprawa nie daje mi spokoju. Nie mogę uwierzyć, że mój ojciec Ci to zrobił. Wiedziałem, że jest bydlakiem po tym co robił mamie, ale żeby posunąć się do czegoś takiego to trzeba być skończonym zerem. Ciesze się, że tu już go nie ma. Natomiast nadal nie mogę zrozumieć dlaczego usunęłaś ciążę. Wiem, że czułaś się okropnie. Ale powinnaś wiedzieć, że ja bym ci pomógł i Liss tak samo. Zabrałaś komuś życie. Bardzo mnie to zabolało, ale co się stało to się nie odstanie. Musimy żyć dalej. Nie możemy ciągle patrzeć w przeszłość, bo ona nas kiedyś zgubi. Kocham Cię ... Chcę żyć z tobą. Nie wyobrażam sobie swojego życia bez twojego uśmiechu, zachowania i wsparcia. Myślałem o wrócę ni do służby. To wiele dla mnie znaczy. Wiem, że to może być dla ciebie ciężkie, ale kiedyś dawało ci to dużo radości, bo byłaś bardzo blisko Lissy. Poza tym ... ona ciebie bardzo potrzebuje. Tylko nie chce ci tego powiedzieć, bo nie chce wywierać na ciebie jakiegoś wpływu. - mówiąc te wszystkie rzeczy, patrzył misie prosto w oczy. W jego oczach widziałam troskę i miłością jaką mnie darzył.
Zaczęłam ronić łzy.
- Kocham Cię i wrócę razem z tobą do służby. - w tym momencie nie uialam nic innego powiedzieć. Od razu się do niego mocno przytuliłam, nie czekając na żadną reakcje. Zaczęłam płakać. Szeptał mi do ucha jakieś słowa, które działały kojąco, ale nie dokona wiedziałam co znaczy. Nie miało to jednak znaczenia. Liczył się tylko on. Odsunął się ode mnie tylko po to żeby mnie pocałować. Gdy nasze usta się spotkały, odleciałam. On nie chciał mnie puścić. Czułam, że tego potrzebował. Oboje pragneliśmy dotyku. Wiedzieliśmy, że to jest nasz czas.
Zatraciałam się w jego ramionach. Dzisiaj to on prowadził. Od razu mu się oddałam. On jest po prostu cudowny. Nie mogłam się na patrzeć na jego nagi tors. Nawet nie wiem kiedy, ale byliśmy już na łóżku. Idealny partner, idealnie prowadzi.
Jak dobrze móc się znów wtuloc w jego ciało. Leżeliśmy bez troski na łóżku, ciesząc się swoją obecnością.
Nagle zadzwonił telefon... tak bardo nie chciałam odbierać. Niestety ktoś bardzo się dobijał. Kiedy odebrałam, usłyszałam głos złamanego i zdenerwowanego Christiana.
- NA CAŁYM TERENIE KRÓLESTWA SĄ STRZYGI !!!!
Moje ulubione zdjęcie naszej ukochanej pary :
wtorek, 24 maja 2016
Rozdział 5
Dymitr :
Jak ona mogla .... Nadal ro do mnie nie dociera. Muszę się postawić na jej miejscu. Wiem, że to nie było proste. Kocham ją , ponad całe moje życie , ale to mi nie daje spokoju. Wiem, że się powtarzam, ale tak działa na mnie ta wiadomość. Co ja gadam , nie zostawię jej przecież. Nie będzie to łatwe ale trzeba będzie się z tym zmierzyć.Jestem nie całą godzinę w drodze, a już tak bardzo tęsknię za moją Rozą. Tak bardzo ją kocham, nie umiem bez niej żyć. Niestety na tę chwilę nie mogę do niej wrócić . Sam musze poukładać sobie wszystko w głowie. Dobrze wiem, że nie wytrzymam długo bez niej. Poczekam jeszcze tylko kilka dni a tak na prawdę to nie całe dwa, bo już chce wracać.
Rose :
I co ja teraz zrobię ? Nie spodziewałam się takiej reakcji, ale całkowicie ja rozumiem. Musi wszystko się uspokoić , on musi sobie to przemyśleć.
To nie była łatwa decyzja z mojej strony . Tak bardzo chce juz wrócić do swojej pracy. Nawet sama nie wiem czemu, może musze poczuć ten stres związany z ochroną. Powinnam zadzwonić do Lissy. Niestety, odkąd została królowa nie ma za dużo wolnego czasu. Ale cóż musze jej o tym powiedzieć, może ona mi coś doradzi.
Pierwszy sygnał ... drugi sygnał ... nareszcie
- Tak , słucham ?? - powiedziała Lissa oficjalnym tonem.
- Cześć, tu Rose , Liss chciałabym z tobą porozmawiać. Najlepiej w cztery oczy na spokojnie.
- Co się stało ?! Wszystko w porządku ? - zapytała zaniepokojonym głosem
- No właśnie nie, dlatego potrzebuje tej rozmowy.- zaczęłam mieć łzy w oczach.
Cholera (tak wiem miałam przestać przeklinać), nie mogę płakać, musze być twarda.
- Spotkajmy się za 15 min w naszej ulubionej kawiarni.
- Dobrze - powiedziałam i szybko się rozlaczylam aby Lissa niczego nie usłyszała.
Kiedy weszłam do naszego ulubionego miejsca, ona już siedziała przy stoliku który stał przy oknie. Powitała mnie swoim ciepłym i kochającym uśmiechem.
Opadłam na krzesło. Chyba mój organizm potrzebował chwili przerwy od tych wszystkich emocji.
- Możesz mi teraz powiedzieć co się stało ?! - Lissa przeszła od razu do sprawy.
- Tak wszytko ci wyjaśnię, ale na początku chciałbym zamówić sobie coś do picia i może jakiś mały deser na poprawę humoru. W tym momencie nie wiem skąd, przyszła pani kelnerka i zapytała się czy juz siebie czegoś konkretnego nie wybrałam.
- A więc tak ... poproszę ... hmmm ... koktajl z mango i truskawkami i kostkami lodu i domową szarlotkę z lodami na ciepło.
- Dobrze za chwile przyniosę zmowienie.
- Dziękuję
Parę minut później dostałam swoje jedzenie i wróciłam do rozmowy z moja przyjaciółką. Nie wiem co mi było, ale nagle zaczęłam wszytko z siebie wyrzucać. Długo mi to zajęło. Najlepsze były wyrazy twarzy Liss, które zmieniały się dosłownie co 5 sekund. Nic tylko nagrać i puszczać sobie, aby poprawić sobie humor. Kiedy już skończyłam o tym wszystkim opowiadać, widziałam po jej minie, że nie ma zielonego pojęcia co ma powiedzieć. Chyba była w jeszcze większym szoku niż ja. W końcu powiedziała :
- Nie mam pojęcia jak się czujesz, ale wiem, że przeżywa teraz koszmar.Dymitr na pewno wróci, za bardzo cie kocha. Moim zdaniem nie powinnaś tak postąpić, ale to była twoja decyzja. Nie umiem się postawić się w twojej sytuacji. Jestem nie samowicie silną kobietą. Wiesz tak się zastanawiałam, czy może nie powinnaś wrócić do służby? Oboje dobrze wiemy, że ci tego bardzo brakuje. Uwielbiasz to robić, bo masz świadomość tego, że pomagasz innymm, a przy okazji jesteś w tym najlepsza czego można wiecej chcieć. Szeczegolnie kiedy twój facet robi dokładnie to samo i taka samą satysfakcję odbiera z tego zawodu. - Kochana , masz rację chce wrócić do mojej pracy. - mówiąc to płaciłam za swój deser. Wyszłyśmy już z kawiarni, kiedy nagle nabrałam wątpliwości co do tego zdania. Ale jeśli wrócę to ...
Przepraszam za ten rozdział. Moim zadaniem nie jest dobry wgl nie ma akcji, ale w następnych będzie sie działo o wiele więcej.
To nie była łatwa decyzja z mojej strony . Tak bardzo chce juz wrócić do swojej pracy. Nawet sama nie wiem czemu, może musze poczuć ten stres związany z ochroną. Powinnam zadzwonić do Lissy. Niestety, odkąd została królowa nie ma za dużo wolnego czasu. Ale cóż musze jej o tym powiedzieć, może ona mi coś doradzi.
Pierwszy sygnał ... drugi sygnał ... nareszcie
- Tak , słucham ?? - powiedziała Lissa oficjalnym tonem.
- Cześć, tu Rose , Liss chciałabym z tobą porozmawiać. Najlepiej w cztery oczy na spokojnie.
- Co się stało ?! Wszystko w porządku ? - zapytała zaniepokojonym głosem
- No właśnie nie, dlatego potrzebuje tej rozmowy.- zaczęłam mieć łzy w oczach.
Cholera (tak wiem miałam przestać przeklinać), nie mogę płakać, musze być twarda.
- Spotkajmy się za 15 min w naszej ulubionej kawiarni.
- Dobrze - powiedziałam i szybko się rozlaczylam aby Lissa niczego nie usłyszała.
Kiedy weszłam do naszego ulubionego miejsca, ona już siedziała przy stoliku który stał przy oknie. Powitała mnie swoim ciepłym i kochającym uśmiechem.
Opadłam na krzesło. Chyba mój organizm potrzebował chwili przerwy od tych wszystkich emocji.
- Możesz mi teraz powiedzieć co się stało ?! - Lissa przeszła od razu do sprawy.
- Tak wszytko ci wyjaśnię, ale na początku chciałbym zamówić sobie coś do picia i może jakiś mały deser na poprawę humoru. W tym momencie nie wiem skąd, przyszła pani kelnerka i zapytała się czy juz siebie czegoś konkretnego nie wybrałam.
- A więc tak ... poproszę ... hmmm ... koktajl z mango i truskawkami i kostkami lodu i domową szarlotkę z lodami na ciepło.
- Dobrze za chwile przyniosę zmowienie.
- Dziękuję
Parę minut później dostałam swoje jedzenie i wróciłam do rozmowy z moja przyjaciółką. Nie wiem co mi było, ale nagle zaczęłam wszytko z siebie wyrzucać. Długo mi to zajęło. Najlepsze były wyrazy twarzy Liss, które zmieniały się dosłownie co 5 sekund. Nic tylko nagrać i puszczać sobie, aby poprawić sobie humor. Kiedy już skończyłam o tym wszystkim opowiadać, widziałam po jej minie, że nie ma zielonego pojęcia co ma powiedzieć. Chyba była w jeszcze większym szoku niż ja. W końcu powiedziała :
- Nie mam pojęcia jak się czujesz, ale wiem, że przeżywa teraz koszmar.Dymitr na pewno wróci, za bardzo cie kocha. Moim zdaniem nie powinnaś tak postąpić, ale to była twoja decyzja. Nie umiem się postawić się w twojej sytuacji. Jestem nie samowicie silną kobietą. Wiesz tak się zastanawiałam, czy może nie powinnaś wrócić do służby? Oboje dobrze wiemy, że ci tego bardzo brakuje. Uwielbiasz to robić, bo masz świadomość tego, że pomagasz innymm, a przy okazji jesteś w tym najlepsza czego można wiecej chcieć. Szeczegolnie kiedy twój facet robi dokładnie to samo i taka samą satysfakcję odbiera z tego zawodu. - Kochana , masz rację chce wrócić do mojej pracy. - mówiąc to płaciłam za swój deser. Wyszłyśmy już z kawiarni, kiedy nagle nabrałam wątpliwości co do tego zdania. Ale jeśli wrócę to ...
Przepraszam za ten rozdział. Moim zadaniem nie jest dobry wgl nie ma akcji, ale w następnych będzie sie działo o wiele więcej.
niedziela, 22 maja 2016
Przeprosiny
Moi kochani,
Bardzo was przepraszam za taką długa nieobecność. Od jutra zaczynam dla was pisać rozdziały , mam nadzieje ze jakoś wam to wynagrodze.
Dziękuję ze nadal na mnie czekaliście <3
Bardzo was przepraszam za taką długa nieobecność. Od jutra zaczynam dla was pisać rozdziały , mam nadzieje ze jakoś wam to wynagrodze.
Dziękuję ze nadal na mnie czekaliście <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)