Rose :
- Cześć kochanie, jak tam na treningu ? U mnie powiem ci, że świetnie, ale pod koniec odbyłam dość poważną rozmowę na temat autorytetów i miłości.
- Hej, u mnie było bardzo podobnie. Rozmawiałem z Mattem. Ma dość ciężką sytuację. Jest zakochany w dziewczynie, ale nie ma w ogóle odwagi aby do niej zagadać. Jest podobno bardzo otwarta i towarzyska, a on się przy niej bardzo zawstydza. Kurcze... czuję się jak jakiś psycholog. To chyba nie jest zajęcie dla mnie, ale pomogę mu. Obiecałem mu, że porozmawiam z tobą na temat pewnej dziewczyny. Poczekaj... muszę sobie przypomnieć jak ona miała na imię. A tak, już wiem ... Daria. Ta dziewczyna ma na imię Daria. Ciężko się wymawia. Podobno jest Polką, ale mieszka tutaj. Nie znam takiej dziewczyny, ale myślałem, że skoro ty masz tutaj tylu znajomych to może ktoś będzie ją kojarzył.
- Tak się składa, że znam ją osobiście. Jest w mojej grupie. I nie zgadniesz, ale dzisiaj po treningu rozmawiałam z nią na temat miłości i autorytetów. Ona mi powiedziała, że nie może się doczekać tego momentu kiedy znajdzie swoją miłość. Ona chce doświadczyć takiej relacji jak nasza. - ostatnie słowa bardzo mocno podkreśliłam, zaczęłam się uśmiechać słodko i kusząco. Podszedł do mnie, złapał mnie w pasie, przyciągnął do siebie i bardzo namiętnie pocałował mnie w usta. Nie chciałam się od niego odrywać. Było tak cudownie, to mogło by trwać wiecznie. Teraz mogło by nic nie istnieć. Kiedy skończyliśmy się całować, przypomniałam sobie o moich zmartwieniach. Muszę zadzwonić do Lissy. Przydało by się też porozmawiać z Darią na temat Matta. O rany ... dużo się tego nazbierało.
- To świetnie, mam nadzieję, że ufa ci się z nią jakoś zamienić dwa słowa na temat chłopaka.
- No jasne, nie ma sprawy. To będzie takie proste. - powiedziałam z lekkim przekąsem.
- Wierzę, że dasz radę. - powiedział pieszczotliwie.
- Mam taką nadzieję, a teraz przepraszam muszę iść zadzwonić do Lissy. Chcę wiedzieć jak się czuję. Nie miałam z nią kontaktu od kiedy wyszłam z odwiedzin w szpitalu.
- Dobrze, to ja pójdę porozmawiać ze Stanem i Alberta. Warto utrzymać kontakt.
- Okey, spotkamy się później.
Po tych słowach od razu chwyciłam za telefon i wybrałam numer do mojej przyjaciółki. Odebrała prawie od razu.
- Cześć kochana, jak się czujesz?
- A już o wiele lepiej, nie długo wracamy na dwór. Mam z niego nie ciekawe wieści. Muszę tam być i uspokoić wszystko. - Jej głos w ogóle nie brzmiał jakby była chora. Nie było słychać, że jest w szpitalu. Głos miała gotowy do działania i znając ją już pewnie stała w drzwiach. Cała Lissa... Nic dodać, nic ująć.
- Ty to teraz powinnaś odpoczywać, a nie układać jakąś tam arystokracje. - mogę być z siebie dumna, bo zdobyłam się na żart. Może nie jakiś bardzo śmieszny, ale na pewno taki co poprawia humor.
- Może i masz rację, ale zrobią to jak wszystko się ułoży. Przepraszam Cię, ale muszę kończyć, bo przyszedł ktoś do mnie w odwiedziny. Zadzwonię do ciebie jak tylko znajdę chwilkę. Dobrze ?- zapytała z lekkim niepokojem.
- No jasne, spokojnie. Miłych odwiedzin. Ja tez muszę już lecieć. Papa
- Pa
Rozłączyłam się. Myślałam, że będę z nią dłużej rozmawiać. Mam chwilę wolnego. Tylko dla siebie. Co ja mogę robić ?? To jest dopiero ciężkie pytanie. Chyba się prześpie, bo odczuwam zmęczenie. Jutro po treningu porozmawiam z młodą. Teraz idę spać. Dobranoc.
Dymitr :
Musiałem powiedzieć Rose, że idę do strażników. Gdyby wiedziała, że idę po kwiaty i wielkiego misia dla niej to w życiu by mnie nie puściła. Teraz muszę pogadać z kim trzeba, aby pożyczyli mi samochód. Na terenie szkoły niczego fajnego nie kupię. Mam nadzieję, że jej się spodoba. Dobra samochód już jest. Teraz tylko pozostało wybrać odpowiednią galerię.
Jechałem już 2 godziny. Wybrałem galerię, zaparkowałem i szybko udałem się do galerii. Od razu skierowałem się do kwiaciarnii. Wybrałem największy bukiet róż jaki tylko był w sklepie. Nie interesowała mnie cena. Ten bukiet liczył ponad 120 róż. Po chwili byłem już w drodze do sklepu z zabawkami. Poprosiłem panią ekspedientka aby mi przyniosła największego pluszaka jakiego tylko znajdzie. Udało się ... pani podała mi misia, który miał na moje oko jakieś 1,6 m. Był na prawdę duży. Od razu go kupiłem. Mogłem już spokojnie wracać do Akademii. Powiem szczerze, że bardzo się tęsknię za moją Rozą. Gdy dojechałem do domu, zobaczyłem jak śpi. Położyłem prezent na stoliku i tym samym ja obudziłem. Jej spojrzenie spowodowało, że cały się topiłem. Obudziła się...
I jak się podoba ?? Robie co w mojej mocy aby rozdziały były ciekawe... dziękuję, że jesteście ze mną❤❤💋