sobota, 28 maja 2016

Rozdział 6

Kochani o to następny rodział ... dziś w nocy pojawi się następny , dziękuję że tak wytrwale na mnie czekacie. <3 ♡ ♡



Rose :

-Jeżeli wrócę do służby to znów będę  formalnie odpowiedzialna za twoje bezpieczeństwo kochana. Nie wiem czy jestem gotowa podjąć się tego. Obie wiemy, że chyba wypadła z tego rytmu i nie jestem tak dobra jak kiedyś... za bardzo mi na Tobie zależy, nie wybaczyłabym siebie jeżeli coś Ci by się stało podczas mojej zmiany. - odrzekłam. Czekałam z niecierpliwością na odpowiedz Lissy. Nie doczekałam się. Przyznała mi racje lekkim skinieniem głowy.
Po dłuższej przerwie powiedziała :
-Nic Ci nie mogę powiedzieć, ale zawsze będę przy tobie. Dobrze wiem, że przy tobie nigdy mi nic nie będzie. Jesteś najlepsza, nawet małe moroje i damipry to wiedzą. Nikt cię nie pokona. Kocham cię i nie chce wywierać na presji. Zrobisz jak będziesz uważać. - powiedziała spokojnym i królewskim tonem.
- Liss, chciałabym odpocząć więc pójdę do siebie. Zobaczymy się jutro ? - zapytałam pełna nadzieji na pozytywną odpowiedź.
- Niestety nie, ponieważ mam jutro bardzo ważne i oficjalne spotkanie, ale jak znajdę chociaż jedna wolna chwile od razu do ciebie przyjdę.
- Dziękuję. Do zobaczenia.
- Odpocznij, to jest najważniejsze. Pa pa 

Gdy wracałam w mojej głowie była totalna pustka. Nic. Zero myśli. Na niczym nie mogłam się skupić. Myśli gnały jak szalone. Tyle informacji i wydarzeń na raz. Moja głowa Sb z tym powoli nie radzi. Kurde ... Rose ogarnij się. Jesteś twardą kobietą. Dasz sobie radę z tym wszystkim. Nie masz innego wyboru. Udowodnij sobie, że potrafisz. Prowadziłam w głowie taką rozmowę motywacyjną, kiedy zorientowałam się, że doszłam do domu. O mało co nie zderzyłam się z drzwiami frontowymi. Może gdyby to się stało, lepiej bym myślała lub coś by to dało. Nie wiem tego.
Nareszcie !!!! Znalazłam klucze do domu w tej mojej torbie (klucze leżą na samym dnie -standard). No każda dziewczyna wiem co teraz czuję :).
Otwieram drzwi, rzucam rzeczy na krzesło w kuchni. Robię sobie coś do jedzenia. Wchodzę do salonu i ... upuszcam talerz ze zdziwienia. Na kanapie siedział Dymitr. Jak on cudownie wygląda, ale mniejsza z tym. Kiedy do mnie dotarło co tu się stało, Dymitr stał juz przede mną i zbierał  potłuczony talerz.
- Poczekaj przyniosę ścierkę. Za chwilę to wytre... - powiedziałam nie pewnie, byłam bardzo speszona.
- Dobrze - odparł krótko, bez żadnych emocji w głosie.
Zachowywał się tak jakby był na służbie. Nie ważne jak się zachowywał, ważne, że tu jest. Kiedy posprzątaliśmy ten bałagan (oczywiście w ciszy), usiedlismy na kanapie i przez jakiś czas patrzyliśmy się na siebie.

Dymitr :

Jej mina była bez cenna. Kocham ją za takie właśnie sytuacje. Niby nie da się jej zaskoczyć, a tu proszę ... wystarczy, że się pojawiam. Wiem, że to dla niej trudne, ale ja bez niej nie mogę wytrzymać. Ona jest jak magnez, przyciąga mnie bez względu na wszystko. Muszę z nią porozmawiać. Niestety nie wiem jak zareaguje. Czego się nie robi dla miłości.
 - Przyjechałem aby...
- Bardzo Cię przepraszam. Nie powinnam tego tak ukrywać. To był wielki błąd.- przerwała mi i od razu zaczęła przepraszać, nie znoszę tego widoku, nie cierpię patrzeć jak ja pożera własne sumienie i jest jej bardzo przykro.
- Dobrze, ale daj mi skończyć. Przyjechałem tutaj aby to wszytsko wyjaśnić. Porozmawiać. Nie mogę bez ciebie żyć. Dobrze o tym wiesz, ale ta sprawa nie daje mi spokoju. Nie mogę uwierzyć, że mój ojciec Ci to zrobił. Wiedziałem, że jest bydlakiem po tym co robił mamie, ale żeby posunąć się do czegoś takiego to trzeba być skończonym zerem. Ciesze się, że tu już go nie ma. Natomiast nadal nie mogę zrozumieć dlaczego usunęłaś ciążę. Wiem, że czułaś się okropnie. Ale powinnaś wiedzieć, że ja bym ci pomógł i Liss tak samo. Zabrałaś komuś życie. Bardzo mnie to zabolało, ale co się stało to się nie odstanie. Musimy żyć dalej. Nie możemy ciągle patrzeć w przeszłość, bo ona nas kiedyś zgubi. Kocham Cię ... Chcę żyć z tobą. Nie wyobrażam sobie swojego życia bez twojego uśmiechu, zachowania i wsparcia. Myślałem o wrócę ni do służby. To wiele dla mnie znaczy. Wiem, że to może być dla ciebie ciężkie, ale kiedyś dawało ci to dużo radości, bo byłaś bardzo blisko Lissy. Poza tym ... ona ciebie bardzo potrzebuje. Tylko nie chce ci tego powiedzieć, bo nie chce wywierać na ciebie jakiegoś wpływu. - mówiąc te wszystkie rzeczy, patrzył misie prosto w oczy. W jego oczach widziałam troskę i miłością jaką mnie darzył.
Zaczęłam ronić łzy.
- Kocham Cię i wrócę razem z tobą do służby. - w tym momencie nie uialam nic innego powiedzieć. Od razu się do niego mocno przytuliłam, nie czekając na żadną reakcje. Zaczęłam płakać. Szeptał mi do ucha jakieś słowa, które działały kojąco, ale nie dokona wiedziałam co znaczy. Nie miało to jednak znaczenia. Liczył się tylko on. Odsunął się ode mnie tylko po to żeby mnie pocałować. Gdy nasze usta się spotkały, odleciałam.  On nie chciał mnie puścić. Czułam, że tego potrzebował. Oboje pragneliśmy dotyku. Wiedzieliśmy, że to jest nasz czas.
Zatraciałam się w jego ramionach. Dzisiaj to on prowadził. Od razu mu się oddałam. On jest po prostu cudowny. Nie mogłam się na patrzeć na jego nagi tors. Nawet nie wiem kiedy, ale byliśmy już na łóżku. Idealny partner, idealnie prowadzi.
Jak dobrze móc się znów wtuloc w jego ciało. Leżeliśmy bez troski na łóżku, ciesząc się swoją obecnością.
Nagle zadzwonił telefon... tak bardo nie chciałam odbierać. Niestety ktoś bardzo się dobijał. Kiedy odebrałam, usłyszałam głos złamanego i zdenerwowanego Christiana.
- NA CAŁYM TERENIE KRÓLESTWA SĄ STRZYGI !!!!









Moje ulubione zdjęcie naszej ukochanej pary :

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podejrzewam że christian żartuje.
    Chociaż...nie,jednak nie.
    Nie byłby do tego zdolny.
    Rose wchodzi a tu...dymitr.
    Na jej miejscu też ze zdziwienia upuściłabym talerz.
    Sama zaczynam pisać bloga o AW.
    Pozdrawiam i życze weny.

    OdpowiedzUsuń