poniedziałek, 6 czerwca 2016

Rozdział 11

Dymitr : 

Musiałem się pośpieszyć. Nie miałem za dużo czasu. Nie pozwolę, aby on to z nią zrobił. Za bardzo ją kocham. Moja księżniczka... pamiętam ten cudowny dzień... Niezwykła chwila... jakby to było wczoraj... Nasz ślub. Coś cudownego. Bardzo się denerwowałem, bo nie wiedziałem czy się moja miłość nie rozmyśli po tym co jej zrobiłem na Syberii. Nie ważne ... wyglądała jak milion dolarów. Miała taką sukienkę jak w swoim śnie, a przynajmniej tak mi opisała. Cały Kościół pełny. Wszyscy pięknie ubrani. Stałem przy ołtarzu, kiedy Roza wchodziła do kościoła ze swoim ojcem. Kocham ją nad życie. W pierwszej ławie siedziała Lissa z Christianem. Bardzo miła atmosfera. No w końcu miałem za moment zostać na zawsze z moim skarbem. Nerwy, ale takie bardzo pozytywne.
Kiedy stanęła na ślubny kobiercu, odjęło mi mowę. Nie widziałem jej piękniejsze. Nie mogłem się na nią na patrzeć. Przypomniałem sobie jeden nie wygodny moment. Podczas tej cudownej ceremonii... kiedy ksiądz pytał się czy ktoś się nie zgadza... ktoś wstał. Był to Adrian, siedział z tyłu kościoła. Nie podał konkretnego argumentu. Został wyprowadzony z niego. Później nikt nie zwracał na to uwagi. Po ślubie odbyło się cudowne wesele. Cała moja rodzina, przyjaciele, rodzice Rose. Wszycy byli i świetnie się bawili. Teraz rozumiem dlaczego powiedział, że się nie zgadza. Był bardzo zazdrosny. Nie mógł mi tego darować. Złamałem juz chyba wszystkie możliwe przepisy drogowe. Musiałem do niej jak najszybciej dojechać. Nie wiem czego mam tam się spodziewać. Musze być przygotowany na wszystko. Juz nie daleko. Musi wytrzymać.

Rose : 

Gdzie on jest ? Mój mózg zwariował... pragnęłam Adriana, ale ostatkami  sił musze się po hamować. Żeby on tylko zdążył. Nie chce tego robić i to z nim. Bleee... no mam nadzieje, ze mnie rozumiecie. Niestety mój mózg powoli wymazuje Dymitra. Kochasz... Adriana. No nie zaczęło się. Minęło już półtora dnia, więc to uczucie jest bardzo silne. Nie nawidzę Dymitra. Jak go tylko zobaczę to zbiję. Zniszczył mój związek z Adrianem. Nie no co się dzieje !!!! Tracę kontrolę.
- Juz idę do ciebie moje złotko. - kurczę, od kiedy ja tak mówię.
- To świetnie chodź. Juz zrobiłem nam pyszną kolację.
- Cudownie. Tego potrzebowałam, jestem bardzo głodna.
- Zapraszam do stołu. A później ....
- Później będzie jeszcze bardziej cudownie... kocham cie. - oczy Adriana zamieniły się w brylanty.
- Ja ciebie też.
Po zjedzone kolacji poszliśmy na górę do sypialni. Czułam motylki w brzuchu.
Wiedziałam, że to ten facet. ROSE !!!! Ogarnij się. To nie on. Udało mi się na chwilę przebić do mojego ciała i zatrzymać się na chwilę. Znów poszłam do łazienki. Zamknęłam się tam.  Dymitr ... powiedziałam cicho. To była moja ostatnia myśl. Juz nic więcej nie mogłam zrobić. Przestałam się kontrolować.
- Adrian? Jesteś już gotowy??
- Zawsze. - ta odpowiedź prosiła się o mój komentarz. Jednak nic nie mogłam zrobić. - Chodź tu do mnie. Nikt nam nie przeszkodzi.
Juz znalazłam się na nim. Całowaliśmy się. BARDZO namiętnie. Nie umie całować. Okropnie to robi, ale mojej drugiej ja, bardzo się podobało. Powoli zdejmowałam z niego ubrania. Nie to się nie dzieje na prawdę. Kiedy on był w samej bieliźnie, zaczął mnie rozbierać. To nie jest normalne ani przyjemne. POMOCY !!!
Po paru chwilach tez byłam w samej bieliźnie. Nie ja tak dalej pójdzie, to za chwile będzie po wszystkim.
Nagle w drzwiach nie wiadomo skąd pojawił się ten cały Dymitr.
Widział nas i w ogóle się nie zdziwił. No trudno.

Dymitr :

Uff... do niczego nie doszło. Tak się cieszę.  Kocham ją nad życie. Teraz muszę ją zabrać do samochodu i znaleźć pomoc. Kurcze ... jej widok w samej bieliźnie mnie rozprasza. 
- Roza, przyjechałem po ciebie. Chodź. Pojedziemy do domu. Kocham cie i chce ci pomóc. Ty nie kochasz Adriana, jesteś pod wpływem jakieś magii.
- Haha, ale kłamiesz. Nigdzie z tobą nie jadę. Najwyższy czas nie rozliczyć. 
W tej samej sekundzie zaatakowała mnie. Przewidziałem to. Zrobiłem unik. Musiałem pilnować, aby nie zdobić jej krzywdy. To był dobry sposób aby znieść ją do auta. Nie będzie łatwo. Szczególnie, że ona miała przewagę, w postaci swojego wyglądu. Zobaczyłem kątem oka, że Adrian ciągle leży na łóżku i nic nie robi. Udało się ... po paru chwilach Rose była już w moich ramionach. Oczywiście chciała się wydostać. Nie udało się jej to. Adrian nie mógł już nic poradzić. Zniosłem ją do samochodu. Czułem się idealnie. Dotykałazienka moje skóry tak delikatnie. Sama przecież była bez ubrań. Nie czekając dłużej dojechałem.
- Co ty robisz !!!!! Wracaj do Adriana. On mnie potrzebuje. Ja go kocham. - krzyczała.
Zignorowałem to. Zostało mi nie całe pół godziny, gdy miną dwa dni. Nie mam w ogóle pomysłu jak można to odwrócić. Bardzo szybko ten czas zlecia.  Nie spodziewanie postanowiłem zrobić coś czego bardzo mi brakowało. Jechaliśmy juz dobre 15 minut. Musiałem się zatrzymać. Nie zdążymy dojechać. Musze coś wymyślić. Rose przez cały czas prosiła abym odwiózł ją do niego. Zawsze w samochodzie woziła zapasowe ubrania, więc mogła się spokojnie ubrać w swoje rzeczy. Wysiedliśmy. Chciała uciec, ale ją przytrzymałem. Była tak blisko, a mi zostało tylko 5 minut. Nie wiedziałem co mam robić. Zacząłem się bać. Jedyną rzeczą, która przyszła mi do głowy to był ... pocałunek. Nie czekając na nic pocałowałem ją. Na początku się opierała, ale po chwili oddala mi się. Kiedy skończyłem zobaczyłem w jej ocach ... wielką miłość do mnie. Nic nie mogło wyraz tego co wtedy czułem.

Rose :

Nareszcie. Kontrola nad własnym ciałem. I widok tych pięknych oczu. Sam tego pocałunku właśnie do mnie dotarł.
Kocham go nad życie. Ocalił mnie. Nic innego się nie liczy tylko on.
- Kocham Cię. - powiedziałam, a on w tym momencie szeroko się uśmiechnął.  Podniósł mnie i przytulił, po czym jeszcze raz pocałował.
- Wróciłaś do mnie. Kocham Cię. Wszystko ci opowiem w drodze do domu. Nigdy nie pozwolę, aby ktoś mi cię zabrał.
Wracaliśmy do domu. Nareszcie w spokoju bez telefonów. W ciszy. Mogłam się nacieszyć obecnością mojego ukochanego. Podróż minęła szybko. Wróciliśmy do domu. Po tym co Dymitr mi powiedział stwierdziłam, że skoro już raz byłam w samej bieliźnie przy Adrianie to mogę być tym bardziej przy Dymitrze. Po tak długim czasie, należało się nam. Cieszyliśmy się swoją obecnością. Tworzyliśmy jedno ciało . To było coś pięknego. Nikt nam nie przeszkodził. Gdy już skończyliśmy, zasnęłam wtulona w Dymitra.







I jak wam się podoba ?? Może być ?? Czekam na komentarze ... następny rozdział w czwartek. Mam dużo nauki i wyciągania ocen w związku z końcem roku. Dziękuję jeszcze raz ♡♡♡

6 komentarzy:

  1. Tak tak tak właśnie takie zakończenie tej strasznej akcji mi się podoba. Dziewczyno jesteś genialna kocham to jak piszesz. Rozdział boski. Czekam na następny i życzę weny.
    Ps. No i oczywiście czekam aż do mnie napiszesz.😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, ale mam dużo roboty napisze jutro na pewno. Dziękuję za komentarz jest cudowny

    OdpowiedzUsuń
  3. No i brawo Bielikow. To się nazywa wejście smoka. W ostatniej chwili. Cudo. Wspaniały rozdział jak zawsze. Już się bałam, że do czegoś dojdzie. Dzielna Rose. Pokaż Dymitr kto tu rządzi. Roza jest tylko i jedynie twoja i żaden Iwaszkow nie ma prawa jej dotykać, a zwłaszcza rozbierać. Yhgy...( wzdrygnięcie). Ochroń swoją Rozę. Jakie słodkie zakończenie. Czekam na więcej i życzę weny.💖💖💖
    Ps. Chciałabym zaprosić cię do siebie, jeśli jeszcze nie czytałaś. Na moim profilu.

    OdpowiedzUsuń
  4. piszesz genialnie *.* że też jeszcze o Tobie nie słyszałam...

    OdpowiedzUsuń