piątek, 24 czerwca 2016

Rozdział 14

Rose :

W drzwiach stał Matt. Nie spodziewałam się tutaj jego. Pewnie chce porozmawiać. 
- Cześć, co cię tu sprowadza?  - zapytałam. 
- Chciałem z tobą porozmawiać. W sensie dokończyć tamta rozmowę.   Chyba potrzebuje się komuś wygadać. Jak nie masz czasu to mi powiedz, to sobie pójdę.
- Nie wygłupiaj się. Zapraszam do środka. Porozmawiamy na spokojnie. Chcesz coś może do picia?? 
- Tak, po proszę wodę. 
- Nie ma sprawy już przynoszę. Mój mąż powinien za chwilę wrócić, ale tym się nie przejmuj. Dobrze to opowiadaj...- poprosiłam.
- Chodzi o to, że przez trening uważają mnie, za lizusa i jakiegoś najlepszego gościa. Nie jest tak. Chodziłem na salę ćwiczyć tylko dla tego, że mnie wyzywali itd. Uważam, że jestem w porządku, więc nie rozumiem reakcji innych. Nie mam przyjaciół, ani nawet kolegów. Czuje się bardzo samotny i nie wiem co robić. Chciałbym mieć choć jednego kolegę. 
- Powiem Ci, że nie wiem jak to jest, bo zawsze miałam przyjaciela. Na pewno nie jest to fajne uczucie, być samotnym. Możemy  to od dzisiaj zmienić. Pomogę ci w tym. Pójdziesz ze mną do pewnej grupki uczniów, którzy na pewno Cię zaakceptują. Poczekamy tylko na Dymitra. 
Siedzieliśmy jeszcze jakieś 15 minut, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Opowiedział mi o swoim życiu. Oczywiście mniej więcej. Po tym czasie przyszedł Dymitr. 
- Cześć skarbie, posłuchaj ja musze wyjść na jakieś 2-3 godziny, nie pogniewasz się prawda?? - mówiąc to dawałam mu soczyste buziaka. 
- Tak, jasne. Możesz iść ja w tym czasie sobie odpocznę. 
No i wyszliśmy. Szłam dość szybkim tempem, ale Matt nie był gorszy. Utrzymywał je. Po jakiś 10 minutach byliśmy na miejscu. Byliśmy pod Akademikiem. Szłam na 3 piętro. Gdy doszłam do wybranego pokoju, zapukałam. Otworzyła mi Jill. 
- Cześć młoda. Mam do ciebie sprawę. Możemy pogadać?? 
- Roooseeee ????!! Co ty tutaj robisz? Dlaczego tu jesteś, a nie z Lissą na dworze? Czy coś się stało?  
- Nie, wszystko jest w porządku. Chciałam ci tylko przedstawić mojego nowego znajomego.  Matt to jest Jill. Jill to Matt. Nie ma za wielu znajomych, a fajny z niego chłopak, więc pomyślałam, że może ty i twoja paczka zakumplujecie się z nim. 
- Cześć, milo mi cię poznać. - Jill podała rękę Mattowi. 
- Mi też jest bardzo miło. Mam nadzieję, że będziemy fajnie się dogadywać. - powiedział z dużym uśmiechem na twarzy. 
- Dobra to ja was zostawiam samych. Wracam do Dymitra.
- Dymitr też tu jest ?!? - przerwała mi Jill.
- Tak i jest moim trenerem. - odpowiedział jej szybko chłopak. 
- Wow, ale super musisz mi opowiedzieć.
-Dobrze
Weszli do pokoju Jill zaraz po tym jak się ze mną pożegnali. Chyba zaczęli się dogadywać. To fajne uczucie gdy się wie , że mogłam komuś pomóc. Starałam się jak najszybciej wrócić do pokoju, aby móc spędzić trochę czasu z moim ukochanym. Na reszcie, dom. Gdy weszłam do mieszkania, nikogo nie było. Dziwne. Zamknęłam drzwi. Stałam się czujna. Nagle ktoś wyskoczył zza drzwi. Dostał ode mnie mocnego kopniaka. Po chwili zorientowałam się, że totylko Dymitr. Chciał mnie tylko delikatnie zaskoczyć, a ja go tak urządziłam. Biedaczek... 
- Przepraszam kochanie, nie chciałam zrobić tego tak mocno. Nie wiedziałam kto to. Zareagowałam instynktownie. Pójdę po jakiś lód. 
- Roza, spokojnie. Twoja reakcja była prawidłowa. To ja nie pomyślałem o tym, że tak postąpisz. Chciałem się tylko przytulić od tyłu. Nie wyszło, ale może dostane jakiegoś buziaka w formie wynagrodzenia za straty. 
- Nie ma sprawy Towarzyszu. Już się robi.- podeszłam do niego i namiętnie go pocałowałam. Oj długo się całowaliśmy. Niestety nie mogliśmy sobie pozwolić na nic więcej, ponieważ w każdej chwili mógł do nas zapukał jakiś uczeń. Trzeba być ostrożnym. Nigdy nic nie wiadomo.
- Już ci lepiej ?? - zapytałam słodko.
- Znacznie -odpowiedział
- Jestem zmęczon, ale bardzo polubiłam moja nowa klasę. Nie jest taka zła jak o niej mówią. Jest bardzo zgrana. Nie ma jak na razie z nimi problemów. Jeszcze ich nauczę walki. Zobaczysz
- Bardzo cieszę się, że tak mówisz. Oby to była prawda. Pamiętaj tylko, że początki mogą być trudne i nie możesz za dużo od nich wymagać. Jak są zdolni to wykorzystaj ich umiejętności.
- Wiem, wiem. Jestem na to przygotowana. Polubiłam tego chłopaka z twojej grupy. Jest samotny, ale mam nadzieję, że to się zmieni. Zaprowadziłam go do Jill. Chyba się dogadają.
- Powiem ci, że on jest świetny. Trochę przypomina mi mnie jak byłem młody. Tez ciągle trenowałem, ale miałem przyjaciół, a on ich nie ma i to jest straszne. Chcesz może pójść na mały spacer ??
-Bardzo chętnie, ale może innym razem, bo teraz jestem zmęczona i chcę się położyć. Pójdź sam.
- Dobrze. Śpij spokojnie. - no i wyszedł. Ja postanowiłam się położyć i zregenerować siły. Szybko mi przyszło zasnąć.

Dymitr :

Postanowiłem, że pójdę w stronę Akademików, przy okazji sprawdzę czy wszystko  
tam w porządku. Jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności spotkałem swoją uczennicę.
- Lily, co ty tutaj robisz?! Trochę nie za późna godzina jak na spacery dla uczennicy? 
- Tak, przepraszam, ale musiałam się przejść. Trochę dzisiaj się za dużo wydarzyło.
Nagle źle się poczułem. Gdy spojrzałem na Lily, to miałem wrażenie jakby było ich 50. Ktoś mnie przytrzymał. Widziałem tylko jak Lily wyciągała telefon i krzyczała coś. 
Obudziłem się chyba w szpitalu. Było dość biało, a na ręce miałem podpięte masę kabli. Tak to był szpital, bo w tym momencie wszedł do mojego pokoju lekarz, a za nim mój największy skarb. Roza. Jak ona musiała się o mnie bać. Nie czekając na to co powie lekarz, rzuciła się na moją szyję i mocno przytuliła. Nie chciałem jej wypuszczać z rąk, ale pan doktor się chyba nie cierpliwił. 
- Panie doktorze co mi się stało ??? Dlaczego zemdlałem? Nic nie rozumiem z tego...
- No właśnie, wie pan jak ja się martwiłam o męża. Myślałam, że za chwilę serce mi stanie i nie będę mogła nic powiedzieć. Bardzo się o niego bałam. - powiedziała z wielką troską w głosie. To jest kolejna rzecz, która tak bardzo w niej kocham. 
-Niestety nie ma dla państwa dobrych wieści... - odrzekł, ale wiedziałem, że nie dokończy płynnie tego zdania. - Nie wiem jak mam to państwu powiedzieć. Nie chce tego mówić prosto z mostu, ale chyba nie będzie innego wyjścia... 








Przepraszam, że taki krótki, ale myślę, że było w nim dużo emocji, więc zostawię was w tym napięciu. Moi drodzy... zakładam drugiego bloga. To będzie historia opowiadająca oogrupie przyjaciół (ich problemy, szkoła, miłość ) jutro będziecie mieli linka do niego. Gorąco zachęcam do jego odwiedzenia, a teraz proszę o masę komentarzy co to tego rozdziału. Dziękuję, kocham was ❤❤❤❤

6 komentarzy:

  1. W takim momencie?!!!?!?!?!?!?!!?
    No człowieku, no!
    Jak ja wytrzymam do następnego????

    OdpowiedzUsuń
  2. Jutro pojawi się kolejny rozdział❤💋

    OdpowiedzUsuń
  3. Co mu jest. Błagam nie strasz nas. To nic poważnego, prawda? Przecież dampir, a tym bardziej Dymitr nie może tak o zachorować. Dawaj szybko następny rozdział. Proszę. Czekam i życzę weny💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  4. Dymitr błagam bądź zdrowy. Nic nie może się mu stać. O matko super rozdział. Czekam na następny i życzę masy weny

    OdpowiedzUsuń
  5. Co się stało? Dl;aczego Dymitr zemdlał?! Przecież jest zdrowym strażnikiem! Nic nie ma prawa mu być!
    Czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz co jestes okropna!!!!!! Jak moglas tak zostawic rozdzial?!?! I nawet nie wasz sie niszczyc tego szczescia. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń