piątek, 15 lipca 2016

Rozdział 21

Rose :

Dostałam telefon ze szpitala. Dymitr się obudził !!!! To była najlepsza informacja jaką dostałam tego dnia. Nie czekając na nic od razu pobiegła do szpitala. W biegła do sali w której leżał. Nie wiedziałam co mam powiedzieć gdy tylko zobaczyłam te jego piękne oczy. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo mi ich brakowało. Nie mogłam przestać się na nie patrzeć. Od razu rzuciłam się na jego szyję. Zaczęłam mocno tulić, całować i dotykać tą jego piękną twarz. Chyba ciężko mu się oddychało, bo trochę się wiercił. Odsunęłam aby mógł nabrać powietrza.
- Kocham Cię, tak się cieszę, że do mnie wróciłeś. Myślałam, że to powoli koniec. Nie zostawiaj mnie już więcej. - zaczęłam płakać jak małe dziecko. Nie umiałam tego kontrolować. Zdałam sobie sprawę , że gdyby go teraz zabrakło to mój świat by odszedł razem z nim. - Juz wszystko będzie dobrze, pewnie nie długo wypuszczą cię do domu. 
- Nigdy cię nie zostawię Roza, Kocham Cię - nic więcej nie mówił, tylko mnie całował. Brakowało nam siebie. Byliśmy spragnieni dotyku i namiętności. Całował raz delikatnie, a raz trochę bardziej namiętnie. Leżałam obok niego na łóżku szpitalnym. Cały czas patrzyliśmy sobie prosto i zarazem bardzo głęboko w oczy. Niestety ktoś nam przerwał... Był to sam lekarz, miał dla Dymitra bardzo dobre wiadomości. Nie musi już dłużej siedzieć w szpitalu i może wyjść juz za 2 godziny. Treningi będzie miał ograniczone do 1 w tygodniu. Musi dużo odpoczywać. Tak się cieszyłam. Mój mąż wraca ze mną do domu. Znów jesteśmy razem. Kiedy doktor wyszedł, nie zostaliśmy długo sami. Do sali weszła Wiktoria z całą rodziną. Zrozumiałam, że będzie lepiej jak na ten moment od sunę się od ukochanego, aby innego ważne dla niego kobiety mogły się nim nacieszyć. To była ogromna radość. Nikt się nie spodziewał, że tak szybko się obudzi. Będzie musiał na siebie uważać, ale i tak już wszystko wracać do normy.

Dymitr :

Gdy tylko otworzyłem oczy nikogo nie było. Pusta sala. Po chwili przyszła do mnie pielęgniarka z lekarzem. Coś mówili, ale za bardzo nie słuchałem bo już myślałem o mojej ukochanej. Przerywając im, zapytałem się czy mogą do niej zadzwonić i poprosić ja aby tutaj przyszła. Szybko się zgodzili. Po nie całych 15 minutach do sali wbiegła moja żona. Nie mogłem się na nią napatrzeć. Mój skarb. Cały i zdrowy. Nie mówiąc nic rzuciła się na mnie i bardzo mocno przytulała. Później się całowaliśmy. Tego mi brakowało. Za tym też bardzo tęskniłem. Ona jest w tym świetna. Na więcej muszę poczekać, aż będę w domu. Jak ja ją kocham. Teraz mogę ją osobiście chronić.
 Nie mogłem się od niej oderwać. To ona się odsunęła, a zza jej pleców wyłoniła się cała moja rodziana. Kiedy Rose odeszła, wszyscy zaczęli mnie przytulać, całować po całej głowie( pomijały usta ). Bardzo się cieszyłem z tego, że ich mam. Kiedy emocje opadły, zaczęliśmy spokojnie rozmawiać. 
- Jestem taka szczęśliwa, że już się obudziłeś. Wsystcy się cieszymy. Bardzo nam ciebie brakowało.  Kocham cie bracie - powiedziała Wiktoria, miała już łzy w oczach.
- Synu, jak ty się w ogóle czujesz ? - zapytała Olena
- Juz dobrze, ale czasami kręci mi się w głowie. Lekarz mówi, że to normalne i za parę dni mi przejdzie. Nie mogę się doczekać wyjścia do domu. Bardzo sie stęskniłem za wami. Chciałbym wrócić tez do treningów, ale na razie mi nie wolno.
- Musisz uzbroić się w cierpliwość- powiedziałam Rose bardzo wesołym głosem.
- Dla ciebie wszystko kochanie. - w tym momencie wszystkie dziewczyny powiedziały równo ooo.  A mi zrobiło się trochę głupio, ale jednocześnie dość miło. Wiedziałem co czuje do mojego skarbu.
- Słuchajcie, myślę , że Dymitr musi już odpocząć więc lepiej będzie jak go zostawimy na jakiś czas same. Niech się trochę z drzemie. Na pewno dobrze mu to zrobi. - powiedziała Olena. Każda przyznała jej rację i po chwili wszystkie wyszły, ale została tylko moja żona.
- Będę już się zbierać skarbie. To był ciężki dzień. Chyba każde z nas jest dość mocno zmęczone. - pochyliła się i pocałowała mnie. Na początku bardzo namiętnie później stopniowo coraz to lżej. W końcu oderwaliśmy się. Odeszła i rzuciła mi bardzo kuszące spojrzenie. Wiedziała, że mnie dość mocno rozgrzało. Ach ... moja Roza.



Rose :

Gdy wyszłam tylko ze szpitala od raz mnie ktoś zaczepił. Był bardzo zdenerwowany i przestraszony. Nie wiedziałam co się stało, ale słyszałam masę krzyków... juz wiedziałam, że to był atak strzyg. Dlaczego akurat teraz ?! Dlaczego zaatakowały szkołę,  tak świetnie chroniony teten skoro jest na nim królowa. Właśnie Lissa, wiedziałam, że jest bezpieczna, wiec ruszyłam w stronę krzyków. Dotarłam na stołówkę, a tam zobaczyłam coś po czym nie będę mogła się pozbierać...





 Jak się podoba rozdział ? Przepraszam, że tak późno, ale w komentarzu pod rozdziałem 20 wytłumaczyłam dlaczego teraz dopiero. Dziękuję ze jesteście za chwile kolejny rozdział leci :* 

1 komentarz:

  1. Stwierdziłam że skomentuje każdy po kolei więc lecimy. Super Dymitr się obudził👍👍👍👍👍. Tylko co się stało na stołówce? Lecę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń