Rose :
Tą osobą był Christian. Wlecial do pokoju jak oparzony. Cały spocony, zdenerwowany, zdyszany. Chyba serio musiał szybko biec. Musiał się dowiedzieć, że stało się coś Lissie. Widać było, że bardzo się przejął. Kochał ją ponad życie. Nie dziwne, więc, że bardzo się martwił.
- Spokojnie juz ci wszystko, mówię i tłumaczę.
- Dobrze, masz może jakiś alkohol. Musze się napić ten stres jest za wielki.
- Wykluczone w żadnym wypadku. Nie możesz pić, ona by tego nie chciała.- po tych słowach opowiedziała mu całą tę historię. Nie mógł w nią uwierzyć. Był jeszcze bardziej zdziwiony i zdenerwowany niż ja. Nie umiał panować nad emocjami. Trudno mu się dziwić, nie był uczony tego od małego, a to się jeszcze wydarzyło tak nagle i to osobie która tak bardzo mocno kocha. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić.
Zaparzyłam mu melisę. Takie cudne ziółko. Pomaga... nie rozumiem dlaczego, ale działa. Kazałam mu się położyć, ale on koniecznie musiał iść do szpitala. Nie pozwoliłam mu na to. Musiał się uspokoić. W nerwach nic się nie da załatwić. Powiem tylko tyle... zasnął. Był tak zmęczony, że nie miał już na nic siły. Same oczy się mu zamykały. Nie chciałam mu przeszkadzać, przykryłam go kocem. Spał jak niemowlę. Ja poszłam do siebie na górę i tez bardzo szybko zasnęłam.
Obudził mnie dzwonek mojego telefonu. To Sydney.
- Cześć, jestem już w szkole. Już posprzątałam, mogę wpaść do twojego pokoju ?
- Tak jasne, nie ma sprawy, a wiesz gdzie jest ?
- Tak twój tata mnie poinformował.
- Ach ... świetnie. Dobra to ja się ogarnę, a i jeszcze jedna sprawa.
- No... Jaka ??
- Śpi u mnie Christian, jest załamany. Bardzo boi się o Lissę.
- No okey. Dobra to dozobaczenia pa
- Cześć
Postanowiłam, że teraz się nie wykąpie. Po prostu nie zdążę. Szybko złapałam byle jakie ubrania i poszłam do łazienki się ubrać. Wyglądałam normalnie, nic nadzwyczajnego. Umyłam zęby, rozczesałam włosy. Powoli schodziłam na dół, aby przypadkiem nie obudzić mego kumpla. Niestety nie udało się. Ktoś pukał tak mocno, że Christian sam się obudził. Już chciałam krzyczeć aby tak nie walili, ale się powstrzymałam.Gdy otworzyłam zobaczyłam Sydney, a za nią Dymitra z jego torbą. Spojrzałam szybko na nią, ale to na nim już wisiałam. Nie mogłam go puścić,nie chciałam ,nie teraz. Widziałam, że alchemiczka na nas patrzy, więc odsunęłam się od niego. Zaprowadziłam ich do salonu. Christian jeszcze nie był przytomny, wiec dałam mu czas na ogarnięcie się. Wstawiam w kuchni wodę na herbatę.
- Jaki cudem już wyszedłeś ? Mieli Cię jeszcze potrzebach parę dni na obserwacji.
- Tak, ale twój tatuś podziałał i jestem tutaj. Mam nadzieję, że się cieszysz.
- No pewnie. Nawet nie wiesz tu było nudno bez ciebie. Sydney bardzo dziękuję ci za pomoc. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. Jesteś najlepsza. Od wczoraj jestem bardzo smutna. - dopiero po chwili się zorientowałam, że powiedziałam o jedno zdanie za dużo. Dymitr od razu to wyczuł i zapytał
- Co się stało pod moją nie obecność ? Dlaczego nikt mi nic nie mówi.
- Spokojnie kochanie. - Taa.... nie było łatwo mi tego powiedzieć. Nagle do rozmowy włączył się Christian. Nie umiałam go powtrzymać. Powiedział wszystko.
- Jak to?! Rose nie powiesz mu co się stało z moja kochana Lissą. Leży nie przytomny w szpitalu, bo był atak strzyg w szkole. Specjalnie na nią zorganizowany. No mogę tam do niej pójść. Jest bardzo mocno chroniona.
- Co ?! Rose, dlaczego mi nie powiedziałaś? Mógł pomóc.- powiedział Dymitr z lekką urazą w głosie.
- No właśnie nie mogłeś pomóc. Ty masz odpoczywać, a nie biegać i ratować ludzi. Zadbaj choć raz o siebie. - powoli zaczęłam się zdenerwować.
- Takie moje zadanie musze chronić innym.
- Przestań! Nie mów tak to była wyjątkowa sytuacja. Wszystkim się już zajęłam.-
Przez ta całą awanturę zapomniałam, że Sydney tutaj jest. - proszę cię powiedz mu coś. - patrzyłam teraz tylko na Sydney. To co mi powiedziała zbiło mnie z nóg...
Podoba się rozdział ?? Proszę o komentarze. Mam nadzieję, że już się zrehabilitowałam 😇😂💓
- No... Jaka ??
- Śpi u mnie Christian, jest załamany. Bardzo boi się o Lissę.
- No okey. Dobra to dozobaczenia pa
- Cześć
Postanowiłam, że teraz się nie wykąpie. Po prostu nie zdążę. Szybko złapałam byle jakie ubrania i poszłam do łazienki się ubrać. Wyglądałam normalnie, nic nadzwyczajnego. Umyłam zęby, rozczesałam włosy. Powoli schodziłam na dół, aby przypadkiem nie obudzić mego kumpla. Niestety nie udało się. Ktoś pukał tak mocno, że Christian sam się obudził. Już chciałam krzyczeć aby tak nie walili, ale się powstrzymałam.Gdy otworzyłam zobaczyłam Sydney, a za nią Dymitra z jego torbą. Spojrzałam szybko na nią, ale to na nim już wisiałam. Nie mogłam go puścić,nie chciałam ,nie teraz. Widziałam, że alchemiczka na nas patrzy, więc odsunęłam się od niego. Zaprowadziłam ich do salonu. Christian jeszcze nie był przytomny, wiec dałam mu czas na ogarnięcie się. Wstawiam w kuchni wodę na herbatę.
- Jaki cudem już wyszedłeś ? Mieli Cię jeszcze potrzebach parę dni na obserwacji.
- Tak, ale twój tatuś podziałał i jestem tutaj. Mam nadzieję, że się cieszysz.
- No pewnie. Nawet nie wiesz tu było nudno bez ciebie. Sydney bardzo dziękuję ci za pomoc. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. Jesteś najlepsza. Od wczoraj jestem bardzo smutna. - dopiero po chwili się zorientowałam, że powiedziałam o jedno zdanie za dużo. Dymitr od razu to wyczuł i zapytał
- Co się stało pod moją nie obecność ? Dlaczego nikt mi nic nie mówi.
- Spokojnie kochanie. - Taa.... nie było łatwo mi tego powiedzieć. Nagle do rozmowy włączył się Christian. Nie umiałam go powtrzymać. Powiedział wszystko.
- Jak to?! Rose nie powiesz mu co się stało z moja kochana Lissą. Leży nie przytomny w szpitalu, bo był atak strzyg w szkole. Specjalnie na nią zorganizowany. No mogę tam do niej pójść. Jest bardzo mocno chroniona.
- Co ?! Rose, dlaczego mi nie powiedziałaś? Mógł pomóc.- powiedział Dymitr z lekką urazą w głosie.
- No właśnie nie mogłeś pomóc. Ty masz odpoczywać, a nie biegać i ratować ludzi. Zadbaj choć raz o siebie. - powoli zaczęłam się zdenerwować.
- Takie moje zadanie musze chronić innym.
- Przestań! Nie mów tak to była wyjątkowa sytuacja. Wszystkim się już zajęłam.-
Przez ta całą awanturę zapomniałam, że Sydney tutaj jest. - proszę cię powiedz mu coś. - patrzyłam teraz tylko na Sydney. To co mi powiedziała zbiło mnie z nóg...
Podoba się rozdział ?? Proszę o komentarze. Mam nadzieję, że już się zrehabilitowałam 😇😂💓
Ale sie porobilo. Dziewczyno nie mozesz przerywac w takich momentach! Co ja mam teraz spokojnie czekac na to co powiedziala ??? Dawaj rozdzial jak najszybciej !!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiesz co wyłączyłam ci już prawie ale przerwałaś w złym momencie. Co Syd chce powiedzieć Rose? Jak długo mam czekać na następny? Tyle pytań i ani jednej odpowiedzi. Super rozdział. Czekam na następny i życzę weny
OdpowiedzUsuń